poniedziałek, 9 lipca 2012

.Każdy ma swój śwat i swoje kredki.



Imię: Katerina Gina
Nazwisko: Alabrissi
Pseudonim artystyczny: BlackBird
Wiek: 25 lat
Pełna data narodzin: 14.09. 1987r
Piętro: 35
Praca: Instruktorka tańca, 2/3 piętra posiada dwie oddzielne sale tej samej wielkości jednak każde z innym wystrojem. W jednej odbywają się tańce pełne gniewu, wolności, nienawiści, w drugiej zaś panuje szyk gracja i czysta elegancja. Pozostała część zajmują dwie szatnie, jedna dla mężczyzn druga dla kobiet oraz oddzielne prysznice. Jest także małe biuro gdzie Katerina zapisuje chętnych na naukę tańca.
Cechy charakterystyczne: Blizna na szyi oraz na kości ogonowej.
Miejsce urodzenia: Leptokaria, Grecja.



 Wszystko zaczęło się w pięknej słonecznej Grecji, gdzie z roku na rok panowała coraz większa bieda. Jak zwykle pozory myliły, zawsze mówiono jak to Grekom dobrze się powodzi. Jednak nikt tam tak naprawdę nie był, nie widział Leptokarii w jakim była stanie pod koniec lat 80. Przyszły na świat bliźnięta. Były one owocem miłości dwojga osób. Szczęście nie miało końca. Chłopiec, Marcus i dziewczynka, Katerina chowali sie w jak najlepszych warunkach, na jakie było stać rodziców. Starali się by niczego im nie brakowało. Kształcili się w szkołach. Marcus i Katerina byli podobni do siebie nie tylko z wyglądu. Ale i z charakteru oraz intelektu. Każde z nich jednak miało inne pasje. Kiedy oboje osiągnęli wiek ośmiu lat każde zaczęło się interesować innymi rzeczami. Marcus świetnie pływał co znaczyło że uwielbiał sporty wodne. Katerina zaś zaczęła kierować się w życiu... Tańcem.
Z każdym rokiem Katy było coraz trudniej. Rodzice zaczęli bardziej doceniać dziedzinę jaką uprawiał ich syn, w tym czasie wmawiając dziewczynie że taniec do niczego jej nie zaprowadzi. Od razu zapowiedzieli że nie zapłacą nawet za godzinę warsztatów tanecznych na które marzyła się zapisać. Postanowiła więc zarobić pieniądze sama. Jako szesnastolatka przyjęła się do miejskiej knajpki jako kelnerka i sprzątaczka. Z wypłaty, którą dostawała regularnie co miesiąc płaciła na swoje potrzeby. Od czasu kiedy rodzice nie poparli jej zamiłowania zacisnęła pięści i zaczęła być samodzielna. Każdy grosz jaki zarobiła odkładała bo wiedziała że będzie jej kiedyś potrzebny, nigdy nie poprosiła więcej swoich rodziców o pieniądze. Uniosła się honorem. W wieku dziewiętnastu lat kiedy to Marcus zaczął osiągać sukcesy w swoich zawodach pływackich, pod nieobecność bliskich córka państwa Alabrissi, spakowała wszystkie swoje rzeczy, przeliczyła swoje oszczędności i zostawiając karteczkę na komodzie opuściła rodzinny dom. Po roku doszła do wniosku że nigdy nie będzie żałować tej decyzji. Rodzice nawet się nie odezwali, zbyt zajęci sukcesami Marcusa pozwolili swojej córce odejść. Katerina w tym czasie już pracowała jako tancerka w klubie. Nie uważała tego za chwalebne, ale wiedziała że musi zarobić jeszcze trochę pieniędzy by zacząć pracować jak normalny człowiek. I stało się. Po roku podpisała kontrakt z szefem słynnego klubu w Vancouver, położonym w Kanadzie.Tak dorobiła się małej fortuny i odeszła z godnością z pracy. Co zrobiła z zarobionymi pieniędzmi? Wynajęła piętro wieżowca od pana Gossena i otworzyła swoją własną szkółkę taneczną. Prowadzi zajęcia z każdej dziedziny tańca (z wyjątkiem baletu) i może zapisać się każdy nie zważając na wiek czy płeć. Liczy na to że jej szkółka odniesie sukces.





Charakter Kateriny jest mieszany, tak jakby dwie dusze były wszczepione w jedno ciało. Raz kobieta jest rozchichotaną dziewczyną która pokazuje jak bardzo jest otwarta i szalona. Zaś drugą stroną medalu jest kobieta o żelaznym, opanowanym charakterze. Taka jest kiedy podejmuje ważne decyzje w swoim życiu. Powracając do uśmiechniętej buzi dziewczyny, dzieje się to wtedy kiedy wyrzuca z siebie emocje podczas tańca, kiedy spotyka się ze znajomymi. Nie musi się starać by wyjść na otwartą osobę. Ona taka jest. Za komplementy dziękuje, a krytykę przyjmuje z godnością i uśmiechem na ustach. Sama zaś rzadko krytykuje, uważa że to nie w jej interesie jest kto jak się ubiera, czy kto z kim chodzi albo jaką ma pracę. Jest bardzo tolerancyjna, być może to zasługa rodziców którzy nie mogli znieść jej miłości do tańca. Uwielbia pomagać, odwdzięcza się jej to uśmiechem osoby której pomogła i zwykłe słowo dziękuję. Taka jest kiedy widać uśmiech na jej twarzy. Jednak jeśli zaczyna pojawiać się żelazna dama... Przeważnie w takich sytuacjach pokazuje to jak jej serce potrafi być momentalnie zimne, bez uczuciowe. Nauczyła ją tego sytuacja z pewnym mężczyzną kiedy podejmowała po raz pierwszy pracę w klubie. Znali się rok, było niebiańsko, para kochanków dążąca do wspólnego szczęścia. Po odejściu z klubu i przed przeprowadzką do Kanady doszło pomiędzy nimi do kłótni. Aimach, pod wpływem alkoholu spożytego przy romantycznej kolacji chwycił nóż i zadał dziewczynie dwie rany. Jedną na kości ogonowej drugą na szyi, nie na tyle głęboką by zabić, lecz zagrożenie wykrwawienia było w niedużym stopniu. Po tym całym zajściu stała się nie ufna, co nie oznacza że nie potrzebuje bliskości mężczyzny. W tej kwestii jest jednak wybredna. Nie wybiera pierwszego lepszego.
Ona lubi długą grę wstępną. Rozmowy, kolacje, spacery. Wtedy ocenia. Ciężki plan na życie towarzyskie ale niezwykle skuteczny. Dzięki temu osłania się przed kolejną krzywdą. Podejmowanie decyzji też przychodzi jej z trudem. Każdą wersje musi dokładnie przeanalizować, by nie wpakować się w kłopoty jak to ma w zwyczaju. A co robi kiedy jest sama? Siada w fotelu, ze szklaneczką z trunkiem włącza muzykę i pisze albo czyta. Nietypowe spędzanie wieczoru jak na młodą kobietę lecz ona to uwielbia.

Ciekawostki:
<1> Uwielbia szybką jazdę samochodem jak i motorem
<2> Jest posiadaczką czarnego forda mustanga
<3> Ma psa, owczarka Kaukaskiego który wabi się Muerte
<4> Uwielbia lilie wodne
<5> Kocha pływanie nocą w jeziorze
<6> Ma zamiar zwiedzić cały świat, nawet te miejsca gdzie jest najzimniej
<7> W wolnych chwilach siada przy starej maszynie do pisania i przelewa swoją kreatywność i twórczość na papier.

Jej dom oraz jego wnętrze
Zewnątrz
Salon
Sypialnia
Biblioteczka
Kuchnia
Łazienka
Sala taneczna
Pokój gościnny


[Od Autorki. Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam nadzieję że moją postać odbierzecie pozytywnie liczę na wątki z waszej strony. Kobieta na zdjęciach to Megan Ewing. Dziękuję i do napisania. ;) ]

206 komentarzy:

  1. Jasper Hudson9 lipca 2012 01:29

    [Wątek? :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [A które piętro zajmuje jej szkoła tańca? ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Witamy na blogu! Wątek, powiązanie? ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam. Ja podam okoliczności spotkania i powiązanie, a Ty zaczniesz? Czy na odwrót ? ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam ;) Widzę, że twoja postać jest instruktorką tańca. Więc może masz ochotę na wątek, powiązania jako, że Nate też ma coś wspólnego z tańcem? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasper Hudson11 lipca 2012 15:33

    [Hmm wiesz przykro mi ale pomysłu nie mam, ale jestem chętna na wszystkie propozycje :D To masz może coś co ci chodzi po głowie? :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Administracja prosi byś wpisała do "Dyrekcji" ile osób może się zatrudnić w przedsiębiorstwie twojej postaci.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ a możesz podsunąć jakiś pomysł. u mnie z weną słabo więc i na początek trochę będziesz musiała poczekać.]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Obie mają psy, więc może co sobotnie, wieczorne spacery z psami? ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ a zaczniesz? mi ciężko ostatnio to wychodzi. ba nawet wcale.]

    OdpowiedzUsuń
  11. Sobota była dla niej jednym z ulubionych dni. Wieczorami miała wykłady, a tak cały dzień miała wolne i mogła robić, co tylko jej się podoba.
    Właśnie wracała z uczelni, kiedy zauważyła, że coś się porusza w wodzie. Równie dobrze mogło jej się, to wydawać jednak tak, czy siak, wolała się upewnić. Zmieniła swój kurs i powolnym krokiem skierowała się w stronę stawu. Czasem miewała kłopoty za to, że pakowała się tam gdzie nie powinna jednak z drugiej strony jeśli widzi się coś dziwnego, to trzeba to sprawdzić. Stanęła naprzeciw psa i z lekko uniesioną brwią wpatrywała się, to w niego, to w (tak przypuszczała) jego właścicielkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. [ absolutnie mi to pasuje xD ]
    Jechał sobie swoim ukochanym, cudownym czarnym Mustangiem. Miał na dodatek na nosie założone czarne okulary przeciwsłoneczne, dzięki którym wyglądał jeszcze bardziej czadersko w tym samochodzie. Czuł te wszystkie spojrzenia, na niego i jego brykę. Cudowne uczucie. Nie wiedział, gdzie jedzie. Po prostu wsiadł do wozu i krążył po Vancouver, nie mając wyznaczonego celu. Miał wolne, to co mógł robić?
    Także, stał teraz na światłach, kiedy kątem oka zobaczył, że podjechał obok niego inny samochód. Ups! Jaki inny? Taki sam jak jego. Czarny, lśniący Mustang, za którego kółkiem siedziała...Właśnie kto? Kobieta! Spojrzał na nią z uśmiechem spod okularów i nadepnął na pedał gazu, wydając przy tym cudowny dla ucha ryk.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiechnął się szerzej i także opuścił okno. Słysząc słowa dziewczyny, ponownie nadepnął na pedał gazu.
    - Seksownej kobiecie nigdy nie odmawiam.- oznajmił, wykorzystując swój jakże cudowny, brytyjski akcent.- Tym bardziej w takim pięknym samochodzie. Było by grzechem nie skorzystać.- puścił do niej oczko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stał tam zdezorientowany na zielonym świetle, widząc jak nieznajoma oddala się od niego. Potrząsnął energicznie głową i wdusił pedał gazu, wyrywając się do przodu i prując przed siebie, idealnie omijając inne samochodu. Mimo że była kobietą, to jego męska duma kazała mu wygrać ten cholerny wyścig.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zbliżali się do końca trasy, on się zbliżał do jej Mustanga. Uśmiechnął się podle. Targały w nim dwie emocje. Czy dać jej wygrać, by ta nie wzięła go za kompletnego dupka, czy wręcz przeciwnie, nie przejąć się nią i wcisnąć gaz do dechy, tym samym wygrywając przycisk. Miał coraz mniej czasu. Jeszcze kilkanaście metrów i koniec.
    Ostatecznie wzruszył ramionami i wdusił pedał gazu, prawie przebijając się przez podłogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Zbliżając się do niej w zawrotnym tempie, by po chwili zrównać się z nią.
      [teraz koniec xD ]

      Usuń
  16. Wygrał, ale jak to? Dała mu wygrać. Nie takiej wygranej chciał. Chciał wygrać uczciwie, anie. Zahamował z piskiem, po czym wyszedł z wozu.
    - No i wyszedłem teraz na mięczaka.- warknął.- Przez ciebie.
    Ruszył w stronę dziewczyny, która także szła w jego kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Gadaj, se gadaj, ja swoje wiem.- burknął.-Ale muszę przyznać, że dobra jesteś w te klocki.- zaklaskał, by podkreślić, że mówi poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Jasne, z chęcią się jeszcze raz prześcignę.- oparł się o bok samochodu. -Tylko pytanie, gdzie i kiedy?- uśmiechnął się łobuzersko, puszczając do niej oczko.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy przejechała palcem po jego torsie, uśmiechnął się łobuzersko, unosząc jedną brew wysoko.
    - Uwierz mi, jeśli naprawdę chcę, umiem się bardzo postarać, by osiągnąć wyznaczony cel.-mruknął.
    Miał nadzieję, że jeszcze ją spotka. Może mu się uda.
    - Poszukam i wreszcie znajdę.- zdążył powiedzieć, zanim odjechała, po czym także wsiadł do samochodu i pojechał do swojego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wrócił do domu i zrobił rutynowe czynności. Pobawił się z Brutusem, dał mu jeść, wziął prysznic, zjadł jakąś tam kolacje i poszedł spać z psem, leżącego w nogach łóżka.
    Następnego dnia wszedł do wieżowca z kawą w dłoni i, że miał dużo czasu, zdecydował się dla zabawy pojeździć windą po piętrach budynku. Zaczął od samej góry i na każdym, kolejnym piętrze spacerował po korytarzach. Kidy znalazł się na 35 piętrze, usłyszał muzykę. Zaciekawiony ruszył w stronę wydobywającego się dźwięku. Uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył kto tam tańczy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przybliżył się do niej, patrząc jej w oczy. Jakoś nie obchodziły go te dzieciaczki, które teraz gasiły swoje pragnienie. A niech patrzą i się uczą.
    - Może i jestem zainteresowany...-zaczął, uśmiechając się łobuzersko.-...jeśli mogę liczyć na prywatne zajęcia.- szepnął jej do ucha, po czym wyprostował się.

    OdpowiedzUsuń
  22. Podniósł dłonie w obronnym geście, uśmiechając się niewinnie.
    - Oczywiście.-zapewnił- Chodzi tylko o taniec.
    Puścił do niej oczko, uśmiechając się do niej zadziornie, pomachał uczniom i wyszedł z sali, zapamiętują godzinę spotkania, jak i piętro, gdzie znajduje się sala.

    OdpowiedzUsuń
  23. O godzinie 18 wyszedł ze swojej agencji i ruszył windą trzy piętra wyżej. Poszedł do sali, gdzie znalazł się poprzednim razem i aż się zachłysnął powietrzem. Nieznajoma ubrana była w jakże seksowną, czerwoną sukienkę i do tego buty na obcasie.
    Uśmiechnął się łobuzersko i zamknął oczy, by się uspokoił.
    Kiedy już oddech mu się wyrównał, zapukał w otwarte drzwi i wszedł do środka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Spojrzał na nią zdziwiony.
    -Dlaczego miałbym nie przychodzić?- zaśmiał się.- Nigdy nie przepuściłbym okazji nauczenia się czegoś nowego.
    Złapał ją za rękę, unosząc wysoko brwi.
    - Liczy się oglądanie Tańca z Gwiazdami?

    OdpowiedzUsuń
  25. - Wayne Gosselin, miło mi.- uśmiechnął się łobuzersko.
    - Mhm, okej.Mam nadzieję, że niczego nie spieprzę.
    Wyprostował plecy, jedną dłonią złapał ją ze jej, a drugą położył na jej plecach w okolicy talii. Zrobił trzy kroki w przód i dwa kroki w tył, po czym złapał ją za udo i pociągnął do siebie, cofającą się, by ta mogła sunąć stopą po parkiecie.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Okej, sprężysty, płynny- powtórzył i potrząsnął energicznie ramionami, by mięśnie trochę puściły.
    Ponownie złapał ją za dłoń i rękę położył na jej talii. Jeszcze raz zrobił ten sam krok, tym razem trochę swobodniej. Okręcili się wokół własnej osi, wirując po parkiecie i ponownie, tym razem dwa kroki do przodu, trzy do tyłu, obrót i podniósł Katerinę, pozwalając by ta oplotła go jedną nogą, a kolano drugiej nogi położyła na jego udzie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Uśmiechnął się, kiedy jej znalazła się blisko jego i oparła czoło jego. Patrzyli sobie w oczy. Odstawił ją na ziemię i zrobił z nią krok podstawowy i okręcił nią wokół jej osi, przyciągnął ją do siebie i odchylił ją do tyłu, przejeżdżając swoją dłonią po jej dekolcie w dół.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tego dnia nie było wielkiego ruchu. Po części dlatego, że było jeszcze zbyt wcześnie, a po części dlatego, że większość już zaczęła pracę. Na sali siedziało zaledwie kilka osób, które spokojnie ładowało siły na cały dzień, więc Van razem z drugim kelnerem starali się nie zasnąć, wymuszając na sobie wysiłek intelektualny - gra w statki. Hays jeszcze nie pracował. Zaczynał dopiero za godzinę, jednak zawsze stawiał się wcześniej, żeby otworzyć i wszystko przygotować.
    Widząc, że kobieta w średnim wieku, która codziennie jadła to samo o tej samej porze w ich restauracji, mimo że pracowała kilka ulic dalej, skończyła i ruszyła do wyjścia, zerknął na Sida - drugiego kelnera. Właśnie przyjmował zamówienie od jakiegoś faceta, więc How, chcąc nie chcąc, ruszył posprzątać. Zebrał naczynia i zaniósł je do kuchni, po czym wrócił, żeby poprawić nakrycie stołu. Gdy wracał za kontuar usłyszał kobiecy głos. Zatrzymał się tuż przy stoliku czarnowłosej. Co prawda, kobieta nie siedziała w tej części, którą on zwykle obsługiwał, ale pomijając ten fakt i to, że jeszcze oficjalnie nie zaczął pracy, wysłuchał jej pytania i skinął głową. W końcu o wizerunek firmy trzeba dbać.
    - Zależy od tego jak bardzo jest pani głodna. - Mruknął, przechodząc za nią i zerkając nad jej ramieniem na kartę dań. Nieprofesjonalnie, ale co tam. - I od tego, jak ciężki miała pani wieczór.
    Sugerował oczywiście kaca, ale jeśli się nie domyśliła, to trudno. Były dania, które naprawdę pomagały na tą nieciekawą przypadłość. Wyglądała na zmęczoną, jednak wątpił, aby miała za sobą bardzo rozrywkowy wieczór.
    - Jako pracownik polecałbym śniadanie składające się z francuskiej grzanki z powidłami z owoców leśnych, owsianki z miodem, jajek po florentyńsku, bekonu z syropem klonowym i świeżego arbuza w kostkach. - Wymieniał, przesuwając palcem po karcie i wskazując kolejne pozycje. W końcu odsunął się nieco i stanął ponownie po drugiej stronie stolika. - Ale osobiście uważam, że przydałaby się pani po prostu kajzerka z jajecznicą, kiełbasą i żółtym serem oraz filiżanka herbaty. To tak zwany Medicum. Nie ma tego w karcie.
    Medicum lub po prostu śniadanie pracowników. Mało wykwintne, ale za to cholernie dobre i cholernie sycące. Specjał Grubego Lou, kucharza, który stacjonował zawsze rano, pozwalał przeżyć im niemal cały dzień aż do kolacji.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zagryzł dolną wargę, uśmiechając się, kiedy szła do wieży i patrzył na jej kusząco bujające się biodra.
    - Nie znasz mnie- stwierdził, wzruszając biodrami i podszedł do niej, stając obok.- Przyszedłem nauczyć się tańczyć i porozmawiać o naszym rewanżowym wyścigu.- skłamał zgrabnie, biorą do ręki przypadkową płytę i zaczął czytać okładkę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Uśmiechnął się słodko, kiedy przejechała mu palcem po brodzie.
    Jednak po chwili spoważniał, chociaż wiedział, że to tylko na chwilę.
    - Trzy piętra niżej.- oznajmił, wskazując palcem w podłogę.- A ty, jakich jeszcze tańców uczysz?

    OdpowiedzUsuń
  31. - Że jak w godzinach normalny?- spytał, marszcząc czoło.- Przypuśćmy, że będę chciał zapisać się na lekcję street dance, to będę musiał tańczyć z tymi kurduplami, które potocznie nazywa się nimi dziećmi?
    Jeśli miał być szczery, on nie przepada za bachorami. Biegają, krzyczą, mają wciąż zasmarkane twarze. Obrzydlistwo. Aż się wzdrygnął na samą myśl o nich.

    OdpowiedzUsuń
  32. -Chwalmy Pana za to!- zaśmiał się, podnosząc ręce nad głową.
    Będzie musiał się nad tym zastanowić. I to długo. Oglądał dwie pierwsze części filmów Street Dance, więc wiedział jak tancerki tego stylu się poruszają.
    - To ja pomyślę i dam ci znać.- uśmiechnął się, puszczając do niej oczko i ruszył do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  33. [ nowy wątek? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  34. [ może Wayne zdecydował się na lekcje ? xP ]

    OdpowiedzUsuń
  35. [ o nie, wybacz, ale ja ostatnim razem zaczynałam, teraz twoja kolej ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  36. Prowadził właśnie audycję.
    - Okej Jess, zasady są takie. Jeśli zgadniesz o kim mówię, dostaniesz ode mnie dwa bilety na najnowszy film z Channing Tatum.- zwrócił się do słuchaczki, która dostała się na wolną chwilę.- Uwaga, zaczynam. Urodził się w Owensboro. Został trzykrotnie nominowany do Oscara. Znany z ekscentrycznych wcieleń i współpracy z bardzo sławnym reżyserem. Uważany za najseksowniejszego mężczyznę przez magazyn 'People' I ostatnie, był związany z francuską aktorką i piosenkarką.- zakończył.- Czas start. Kto to jest?
    Nie musiał czekać długo. Prawidłowa odpowiedź padła niemal natychmiast.
    - Brawo!- pogratulował jej.- Tak, to Johnny Depp. Dostajesz ode mnie dwa bilety na 'Magic Mike'
    Powiedział jeszcze ostatnie słowa pożegnania i włączył kilka piosenek pod rząd, tym samym czyniąc sobie krótką przerwę.
    Zabrał swoje dokumenty i wyszedł z pomieszczenia. Od razu poczuł jej obecność. Oparta nonszalancko oparta o ścianę.
    - Hej- przywitał się, podchodząc do niej.- Przyszłaś mnie odwiedzić?

    OdpowiedzUsuń
  37. - A jednak to ciało działa cuda.-zaśmiał się, klepiąc się po torsie.
    Puścił do niej oczko i podszedł do sekretarki oddając jej jakieś papiery.
    - Ta, a co do tych tańców, to jakoś nie wiem-zwrócił się do Kate, drapiąc się w tył głowy.- Jakoś się nie palę do tego. Mam dwie lewe nogi. Będziesz miała ze mną same problemy, będziesz musiała mi cały czas pokazywać kroki, których i tak nie załapię.

    OdpowiedzUsuń
  38. Słysząc na co się zdecydowała, skinął głową, zabierając kartę, którą odłożyła. Podał ją przechodzącemu obok Sidowi i pochylił się lekko nad stolikiem, opierając dłonie na blacie.
    - Decydując się na Medicum, zdecydowałaś się niestety na konieczność jedzenia w pomieszczeniu dla personelu. - Mruknął, wskazując ruchem głowy kuchnię. Dopiero po dłuższej chwili dodał w ramach wyjaśnienia: - Właściciel nie pozwala nam serwować naszego mało eleganckiego dania. Podobno godzi w wizerunek firmy.
    Jego drwiący uśmiech mówił jednoznacznie, co How uważał na temat takiego dbania o reputację restauracji. Jakby przypominając sobie o profesjonalizmie, z którym jego dotychczasowe zachowanie nie miało nic wspólnego, wyprostował się i po prostu ruszył w stronę wejścia na kuchnię. Zatrzymał się dopiero w otwartych drzwiach, czekając na dziewczynę.
    Pomieszczenie dla personelu nie było niczym innym jak oszklonym z trzech stron tarasem. Urządzony przez Clair, byłą kelnerkę, która fascynowała się kwiatami, przypominał teraz raczej mały ogród pod dachem, niż miejsce, gdzie pracownicy chleją piwo po pracy i narzekają na marne napiwki.

    OdpowiedzUsuń
  39. - Proszę, nie obrażaj mnie- powiedział urażony.
    Ronaldo. Dziwak. Wayne nie wiedział, co kobiety widzą w tym piłkarzu. Tona żelu we włosach. Na jednym meczu inna fryzura co pięć minut. I to ma być facet? Serio?
    Podrapał się w tył głowy.
    - Okej. Wchodzę w to.- oznajmił po dłuższym milczeniu.- Zapisz mnie na te zajęcia. Może kiedyś się na coś przydadzą. Na przykład zaimponować kobiecie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Wrócił do domu i poszukał jakiś dresów. Wsadził je do jakieś brązowej, sportowej torby. Wziął ze sobą także jakiś ręcznik i picie. Boże, nie mógł uwierzyć, że będzie się uczył tańczyć. Chyba dopadł go przedwczesny kryzys wieku średniego. Jednak zarzucił torbę na plecy i wyszedł na zajęcia. Po 15 minutach jazdy był już pod wieżowcem i jechał windą na 35 piętro.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wyszedł i zaczął iść do sali. Kiedy stał na progu, zobaczył że Katerina siedzi okrakiem na jakimś facecie i okłada po go twarzy. Jej twarz wyrażało wściekłość. Wayne nie wiedział co to za mężczyzna, ale wolał zainterweniować, by nikomu nie stała się krzywda. Rzucił torbę, podbiegł do Kate i z trudem odciągnął ją od nieznajomego, który miał już nieźle obitą buźkę. Zabrał dziewczynę na krzesło, obejrzał ją, czy nic jej nie jest i stanął między nimi.
    - Co tu do cholery się dzieje?!- warknął

    OdpowiedzUsuń
  42. Patrzył zszokowany zaistniałą sytuacją, a kiedy Keta zaczęła wycierać kałużę krwi, nie poruszył się od razu, odczekał chwilę, by przyswoić sobie informację. Dopiero po minucie podszedł do torby, którą rzucił w kąt sali i wyciągnął z niej ręcznik. Zmoczył ją wodą z butelki, którą także miał w torbie i podszedł do dziewczyny. Złapał ją za ramię i bezceremonialnie posadził ponownie na krześle. Kucnął przy niej i zaczął obmywać jej rozciętą wargę wilgotnym ręcznikiem.
    Nic nie mówił, tylko dezynfekował ranę.

    OdpowiedzUsuń
  43. Słyszał ją, jednak nie odpowiedział, tylko w milczeniu dokończył opatrywać jej wargę. Dopiero kiedy wstał i wrzucił ręcznik i butelkę z powrotem do torby, odwrócił się w jej w stronę.
    - Kto to był?- spytał głosem bez emocji, wskazując na drzwi sali.

    OdpowiedzUsuń
  44. Zmrużył lekko oczy, napinając wszystkie mięśnie twarzy.
    - Co, znalazł cię i będzie cię teraz nachodził?- jeszcze nigdy nie był taki wyprany z emocji.- A ty będziesz działała na własną rękę? Wiesz, jest takie coś, co nazywa się policja i tam zgłasza się takie sprawy i oni coś z tym robią. Nie wiesz o tym?- patrzył prosto na nią.- Wiesz, że teraz on może być w drodze na komendę? I może złożyć na ciebie skargę?

    OdpowiedzUsuń
  45. Popatrzył na blizny. No tak. Na motorze nie można było zrobić sobie takich ran.
    - To idź do agencji prawniczej.- zaproponował.- Nie musisz dużo szukać. Jest nawet w tym wieżowcu. Wyjdź z tym do sądu. Prawnicy są tu bardzo zdolni i na pewno cię z tego wyciągną, a jego wsadzą do więzienia.

    OdpowiedzUsuń
  46. - Przecież o tym przed chwilą mówiłem- prychnął- Nie słuchałaś?
    Przewrócił oczami i zarzucił torbę na ramię.
    - Tak, spróbuj z tym sądem. I może wsadzą go na dłużej niż dwa lata. Przecież stosował przemoc fizyczną, prawda?
    Spojrzał na nią, uśmiechnął się i poklepał ją po ramieniu.
    - Dasz radę.- powiedział i wyszedł z sali.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  48. Majorka – największa w archipelagu Balearów wyspa hiszpańska na Morzu Śródziemnym. Zamieszkuje ją około 846 000 mieszkańców.
    Akcja blogu rozgrywa się tutaj, na hiszpańskiej wyspie, a dokładnie w jej stolicy Palma de Mallorca. Zabawa, miłość, twarda szkoła życia-to właśnie wszystko co może Cię tu spotkać. Słońce delikatnie muskające twoją skórę, morska bryza i klimat, którego nie znajdziesz w żadnym innym miejscu. Słynne turystyczne miasto co roku przyciąga rzeszę turystów ale poza sezonem nadal pozostaje intrygujące.
    Wciel się w kogo tylko zechcesz. Ucznia tutejszego liceum, właściciela uroczej knajpki czy też pracownika wielkiej korporacji. Daj się ponieść i wykreuj nowatorską postać, właśnie tutaj, w miejscu gdzie liczy się tylko i wyłącznie dobra zabawa.
    majorka-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  49. [A witam, witam :)
    Co do wątku, pomysł mi odpowiada :) acz jeśli ja mam zacząć to no.. trzeba będzie trochę poczekać, przynajmniej do wieczora, bo aktualnie padnięta jestem i nie jestem w stanie zacząć, a zważywszy, że ogólnie nie przepadam za zaczynaniem to no.. ;p rozumiesz^^'
    No chyba, że masz tak dobre serce i choć wymyśliłaś wątek to i zaczniesz? :>]

    OdpowiedzUsuń
  50. [Jej! *,* dziękuje ;d
    no to czekam ;p]

    OdpowiedzUsuń
  51. [ahahha, okeej, czyli zero komplementów? ;p]

    Szczerze powiedziawszy Jonathan nienawidził tego typu ludzi. Zmyślających jakieś bajeczki. Nie mógł mieć pewności, że klient, który właśnie niemal przed nim klęczał, kłamał, ale jego niezawodna intuicja i bystre oko wyłapujące oznaki oszustw, podpowiadali mu, że ten koleś coś ukrywa.
    John siedział za biurkiem patrząc obojętnie na mężczyznę, który wbił w niego błagalne spojrzenie równocześnie rozmasowując palcami skronie, w których pojawiło się dziwnie pulsowanie.
    Jasne, mógł odrzucić tę sprawę, przekazać ją komuś innemu, ale po co skoro mógł w krótkim czasie dobrze zarobić? Choć osobiście wolał ambitniejsze zlecenia niż śledzenie kochanków. Ostatecznie jednak zgodził się, bo wiedział, że mężczyzna nie da mu spokoju, a właśnie tego teraz potrzebował - ciszy i relaksu. Zapisał wszystkie potrzebne rzeczy, założył teczkę przeznaczoną specjalnie do tej sprawy, wziął od klienta numer kontaktowy.
    - Skontaktuje się z panem, gdy dowiem się czegoś konkretnego. - Zapewnił wstając i sugerując, że ich spotkanie właśnie dobiega końca, o ile sam Aimach nie miał już żadnych pytań ani informacji o swojej hm, lubej.

    OdpowiedzUsuń
  52. [E tam. Komplement zawsze miło usłyszeć ;p.]

    Jonathan stał dłuższą chwilę wpatrując się w drzwi za którymi właśnie zniknął jego nowy klient. Nie podobał mu się ten gość, wydawał mu się nadzwyczaj fałszywy.. Ale może to tylko jego zmęczenie po nieprzespanych nocach sprawiało, że zaczynał sobie coś wymyślać? Próbował to sobie tak przetłumaczyć, jednak nie pomogło. Ciągle intuicja podpowiadała mu, że powinien go bardziej przycisnąć, podejść by upewnić się czy wszystko co mówił było prawdą. Z drugiej strony.. dostał zlecenie jakie dostał. Czy ważne były pobudki dla których mężczyzna chciał by śledzono jego byłą?
    No właśnie. I tak i nie. Ale teraz nie miał już odwrotu, musiał zabrać się za zlecenie. Sięgnął po kartkę by sprawdzić gdzie dziewczyna mieszka i pracuje. I omal się nie zaśmiał; osobę, którą miał śledzić pracuje w tym samym budynku co on? Nic dziwnego, że Aimach zdecydował się na tę agencję. W końcu tylko ułatwił mu sprawę.
    Dopiwszy kawę do końca narzucił na ramię torbę z potrzebnym sprzętem i wyszedł z biura informując sekretarkę, że idzie zająć się jednym ze zleceń i w razie czego jest pod telefonem. Nucąc jakąś melodyjkę pod nosem skierował swe kroki do windy. Gdy wreszcie wrota się przed nim otworzyły wślizgnął się do i tak już zatłoczonego pomieszczenia. I znów musiał stłumić śmiech, bo w drugim kącie windy zobaczył swój cel.

    OdpowiedzUsuń
  53. [Oł, no to mogła w ogóle nie komentować ;p]

    Powstrzymał lekko podirytowane westchnienie, gdy kobieta zamiast jak wszyscy ruszyć od razu do wyjścia, gdy tylko winda znalazła się na parterze, ona czekała aż wszyscy wysiądą, a więc i on też musiał zaczekać. A potem ruszył za nią, zachowując odpowiedni dystans na parking. Szybko wsiadł do swojego samochodu i co chwila mierzwiąc brązowe włosy czekał aż jego cel wyjedzie na miasto. W między czasie zaczął zastanawiać się skąd rozcięcie na jej wardze (tak, tak, nawet stojąc za nią i widząc jedynie jej prawy profil zauważył kreseczkę na jej kształtnych ustach). Nie mógł wiedzieć czym dziewczyna zajmowała się po godzinach, ale nie wyglądała mu na osobę samą pakującą się w kłopoty.
    Teraz jednak znów musiał skupić się na zadaniu. Jak wielu innych ludzi, wyjechał z parkingu. Pozwolił jednemu z aut wyprzedzić się, tak by nie być zaraz za samochodem Kateriny, ale też nie tracić jej z oczu. A potem niemal odetchnął z ulgą, że nie musi się nazbyt starać, bo wszystko wskazywało na to, że kieruje się prosto na swoje osiedle. No i bardzo dobrze. Nie miał dziś ochoty łazić po jakiś sklepach, klubach czy czymkolwiek innym.

    OdpowiedzUsuń
  54. Samara jakoś specjalnie nie lubiła tańczyć. Znaczy mogła tańczyć w klubie wśród znajomych, albo na jakimś weselu, gdzie było to proste i logiczne. Nogi na dwa i jazda.
    Jednak wiadomość, ze na tym spotkaniu musi umieć tańczyć walca ją po prostu zabiła. Kto wymyśla takie rzeczy? Może i nie musiała tańczyć, ale rozumiała co od tego zależy - jej reputacja. Była młoda, ładna i powinna to umieć, ale jakoś nigdy nie miała czasu na naukę tego tańca.
    I dziś mimo zaplanowanej lekcji, również niestety nie miała. Wpadła na zajęcia spóźniona akurat w momencie, gdy kobieta czytała jej nazwisko.
    - Jestem. - powiedziała nie wierząc we własne szczęście. Ona też się spóźniła.

    OdpowiedzUsuń
  55. [no ale nie ma się co przejmować ;p. albo mogła powiedzieć Ci to prosto w twarz.. może nie tak dostanie, albo po prostu powstrzymać się komentarzu i tyle.]

    Nawet nie zdawał sobie sprawy, że droga do jej domu będzie aż taka długa. Widząc jednak, że wjeżdżając w coraz do mniej uczęszczane, prywatne dróżki, wycofał się w odpowiednim momencie. Zaparkował samochód pod jakimś drzewem spory kawałek od jej posesji. Mógł spokojnie odczekać parę minut aż kobieta zajedzie pod dom, wjedzie do niego.. Przecież znał dokładny adres. Nie było sensu ryzykować przyłapania na tym, że ją śledzi. No i całe szczęście powoli zaczynało się ściemniać, a więc John w swoim ciemny stroju już za niedługo łatwo wtopi się w otoczenie.
    Czekając na odpowiedni moment by udać się pod posesje oparł się wygodnie o maskę auta i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Z początku jedynie obracał ją w dłoni, a ostatecznie zdecydował się wyjąć jednego z nich i odpalił. Przymykając z lubością oczy zaciągnął się, pozwalając trującemu dymowi spokojnie wypełnić płuca. Skusił się jednak tylko na kilka głębszych machów, a potem wyrzucił do połowy spalonego papierosa - przydeptał go podeszwą od buta, a potem wreszcie zabrał się do pracy.
    Wyjął z torby aparat, lornetkę i nieśpiesznie ruszył w stronę domu kobiety. Zatrzymał się w pobliżu jakiegoś drzewa. Oparł się o pień i a potem przyłożył lornetkę do oczu by sprawdzić co porabia jego cel. Zrządzenie losu chciało by przyłapał dziewczynę, gdy zrzucała z siebie kolejne części garderoby. Mimowolnie na jego ustach zaigrał zawadiacki uśmieszek. Nie był jednak podglądaczem (no dobra, w pewnym sensie był, ale tylko w celach zawodowych!) więc szybko opuścił sprzęt na dół, by po chwili sprawdzić, czy dziewczyna zniknęła już w łazience. Swoją drogą.. to nieodpowiedzialne zostawiać odsłonięte okna! No i wreszcie gdy był pewien, że Katerina zniknęła pod strugą gorącej wody śmiało ruszył w stronę bramy, by dostać się do jej samochodu.. Ale ledwo co zaczął wspinać po ogrodzeniu, gdzieś z wnętrza domu dobiegło go ujadanie psa. Zaklną głośno i szybko się wycofał. Przecież nie mógł mieć pewności, że zwierzę nie ma specjalnych drzwi, które pozwolą zwierzęciu zaraz znaleźć się w ogrodzie. No i nie chciał by kobieta zaczęła coś podejrzewać!

    OdpowiedzUsuń
  56. Posłała uśmiech instruktorce i zaczęła związywać długie włosy w koński ogon, żeby nie przeszkadzały jej w tańcu.
    Dobranie się w pary nie było takie łatwe, bo połowa tych ludzi przyszła tu żeby nauczyć się tańczyć przed weselem. Ten pierwszy taniec musiał być w końcu wyjątkowy, dostojny i udany. Chociaż ostatnio Sam zauważyła, że im mniej wesele było perfekcyjne tym bardziej małżeństwo było udane i szczęśliwe. A to chyba było najważniejsze.
    Do Sam podszedł jakiś 30letni mężczyzna, który widocznie ślinił się na jej widok. Cóż mógł być, chociaż ona chętnie zamieniłaby się z instruktorką. Ten starszy facet miał obrączkę na palcu.
    Sam nic nie powiedziała, bo chociaż nie raz widziała już pary tańczące walca to była tylko teoria i w sumie nie nauka nawet. Gdy miała zrobić to sama to już była inna sprawa. O wiele gorsza.

    OdpowiedzUsuń
  57. [No to wiadomo :). O jesteś fryzjerką? Fajnie!;p ja zawsze chciałam mieć w rodzinie fryzjera, żebym nie musiała kasy wydawać za każde ścięcie xd]

    Odczekał chwilę, a potem znów sprawdził lornetką co dzieje się wewnątrz domu. Wszystko wskazywało na to, że kobieta nadal zażywała kąpieli, więc spróbował ponownie. Tym razem bez problemu przeskoczył przez ogrodzenie. Zrobił kilka kroków w stronę samochodu by znów usłyszeć poszczekiwanie psa. Spomiędzy jest ust wyrwało się ponownie siarczyste przekleństwo; nie miał czasu do stracenia. Wręcz rzucił się do auta niemal błyskawicznie wygrzebał z kieszonki marynarki miniaturkę GPS'a którą stosowało się do śledzenia ludzi, a dokładnie ich pojazdów. Wiele osób używało ich też prywatnie, ot na przykład w razie kradzieży łatwo można było zlokalizować samochód. Przydatna rzecz! Nie trzeba było dużo czasu by zamontować niewielki, ledwo zauważalny sprzęt na podwoziu. Gdy to miał już za sobą wyprostował się i zaczął wycofywać. Ale w tym samym momencie zobaczył jakiś ruch wewnątrz jednego z pomieszczenia, a potem w oknie stanęła kobieta owinięta ręcznikiem. Zacisnął wargi w wąską linie i skłonił się dziewczynie jakby w geście przywitania, w duchu dziękując że aparat i lornetkę zostawił między drzewami.
    A jego mózg pracował na najwyższych obrotach wymyślając dobrą historyjkę, którą usprawiedliwi swój pobyt na jej posesji. Równocześnie był też na siebie zły, że nie odczekał nieco dłużej.. Aż kobieta poszłaby spać, czy coś! No ale jeszcze nie wszystko stracone!

    OdpowiedzUsuń
  58. Sam patrzyła jak kobieta pewnie ustawia nowo co poznanego mężczyznę i pokazuje mu kroki. Co prawda to facet powinien prowadzić i tutaj widać było, ze ona przejęła większość tego obowiązku, ale jednak wyglądali razem ładnie. Tak harmonijnie to wszystko szło.
    Po chwili mieli już to powtarzać i chłopak który był w parze z Sam za wszelką cenę chciał jej udowodnić, że on jest mistrzem i już to potrafi. Efekt był taki że Sam była bardziej skoncentrowana na uciekaniu przed jego stopami niż na własnych poprawnych ruchach. I skończyło się w końcu tak, że Sam wpadła na kogoś i dosyć zgranie i tak spadła na tyłek. Bolało.

    OdpowiedzUsuń
  59. Odetchnęła z prawdziwą ulgą, gdy dziewczyna zabrała jej faceta.
    - To on powinien się przewrócić milion razy. - mruknęła pod nosem do kobiety, gdy faceci byli trochę z boku. Może wredne, ale taki taniec nie był niczym miłym.
    Starszy pan był o wiele lepszy. Co prawda moze i poruszali się odrobinę za wolno do melodii, ale jednak nie deptał jej stóp, uważał za nią i dbał, zeby to ona błyszczała w tańcu.
    Jednak teraz to zaczynało sprawiać jej jako taką przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  60. [też bym tak robiła ;p]

    Całe szczęście, że był idealnym kłamcą. Oszustwa przechodziły mu przez gardło bez najmniejszego problemu. Dlatego ze stoickim spokojem poczekał aż kobieta zjedzie na dół zaczynając kiwać się to do przodu to do tyłu. Przejście koło samochodu było konieczne jeżeli chciał dostać się do drzwi jej domu, więc nie mogła go podejrzewać, że kombinował coś przy jej aucie.
    I gdy wreszcie stanęła tuż przed nim i zdała pytanie jakże ostrym tonem, westchnął cicho idealnie grając trochę zażenowanego tą całą sytuacją.
    - Przepraszam, że przeszkadzam, ale.. No głupia sprawa. Zabłądziłem. - Mruknął krzywiąc się nieznacznie, zmieszany wplątując palce we włosy. Rozejrzał się po okolicy, a potem powrócił spojrzeniem do dziewczyny. Wyglądała na gotową wydrapać mu oczy! Był ciekawy co by zrobiła gdyby dowiedziała się, że podglądał ją gdy się rozbierała, choć to akurat nie było zamierzone!
    - Musiałem skręcić w złą uliczkę, potem chciałem skontaktować się ze znajomymi, ale padł mi telefon, więc..- Wzruszył bezradnie ramionami, na chwilę przenosząc spojrzenie na psa, który aktualnie już nie szczekał, ale jakby ciągle obserwował go bacznie. Jak uwielbiał te stworzenia, teraz był pewien, że to będzie jedyny pies na świecie, którego będzie nienawidził. - Naprawdę nie chciałem zakłócać pani spokoju. - Zapewnił, wdzięczny za to, że dzisiaj w windzie spotkali się tak naprawdę chyba po raz pierwszy i że ich wieżowiec jest taki ogromny.. Przynajmniej nie miała pojęcia w jakim dziale pracuje. - Ale to jedyny dom w tej uliczce i liczyłem że może tutaj ktoś wskaże mi odpowiednią drogę.. - kontynuował, a potem dalej wcielając się w rolę zagubionego, zmieszanego mężczyzny przestąpił z nogi na nogę czekając na reakcje kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  61. [Od klientów bym brała ;p rodzina to co innego ;p]

    Sęk w tym, że on wcale nie był zdenerwowany, bo zdarzały mu się gorsze wpadki z różnymi gangami. Tamci to dopiero potrafili być spostrzegawczy! I przy nich to dopiero trzeba był się pilnować.. Więc to, że przyłapała go jakaś kobieta, która porzuciła swojego narzeczonego, czy jak to tam leciała ta historyjka, nie mogła go wyprowadzić z równowagi. To nie on był zdenerwowany i zdezorientowany tylko mężczyzna który rzekomo zabłądził.
    - James Martinez. - Odparł naturalnym głosem jakby rzeczywiście się tak nazywał. Skłonił się przy tym lekko dając tym samym sobie trochę czasu aby dobrze odpowiedzieć na drugie z pytań. - Zaparkowałem parę uliczek wcześniej. Samochód jest trochę większy i nie nadaje się na tak wąskie ścieżki. - Powiedział znów zgrabnie kłamiąc, w końcu auto którym tu przyjechał wcale nie było duże, żaden tam terenowiec, ot zwykły osobowy. - No ale cóż.. Nie będę pani więcej niepokoił, poradzę sobie sam. - Mruknął powoli wycofując się do tyłu. Nie było sensu wdawać się z nią w zbędną konwersacje.

    OdpowiedzUsuń
  62. Samara z uśmiechem obserwowała jak dziewczyna ustawia faceta, który był napalony na wszystko co się ruszało. Inaczej tego określić chyba nie szło. I Sam, była chyba trochę wredna bo podobało jej się, że on jest traktowany tak jak jest. Chyba gorzej na tym wyjdzie dziewczyna, bo miała wrażenie, że facet się więcej tu nie zjawi.
    Uważnie słuchała co też mają teraz robić i przyznała, ze to już brzmi gorzej. Bardziej skomplikowanie.
    Ze starszym panem uśmiechnęli się do siebie i przećwiczyli to parę razy. Teraz było nieźle, ale wiedziała że w ruchu będzie milion razy gorzej.
    Bawiła się z facetem naprawdę dobrze i z lubością obserwowała ruchy kobiety. Naprawdę fajnie wyglądała i w każdym jej ruchu widziała prawdziwą pasję do tego co robiła. Świetnie że trafiła na taką zaangażowaną instruktorkę, bo miała szansę się naprawdę czegoś nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  63. [Oj.. no to życzę by Twój interes kwitł :)]

    I fakt, że pracują w jednym wieżowcu co z początku wydało mu się zaletą, teraz okazało się wadą. Ogromnym minusem. Nie mogła znać wszystkich pracowników, ale najwidoczniej skojarzyła co znajduje się na piętrze z którego wsiadał do widny, albo jeszcze coś innego.
    Słysząc więc jej słowa pokręcił głową z niedowierzaniem. A potem westchnął; no i po premii!
    - A kto powiedział, że jestem detektywem? Może płatnym zabójcą? - Mruknął pod nosem, nim kobieta dokończyła zdanie. Odruchowo przejechał dłonią w miejscu, gdzie kryła się jego broń - rzecz bez której nie ruszał się z domu. Nosił ją raczej w obronie własnej bo zdarzało mu się wplątywać w nielegalne zlecenia przez które miewał potem pojedyncze problemy. Przezorny zawsze ubezpieczony, prawda?
    - 10lat? Za co? Za wynajęcie detektywa nie dostaje się takich wyroków. - Ostatnie zdanie dodał bardziej dla siebie niż dla niej. Przykuła jego uwagę.. bo czyżby właśnie miał się za chwilę dowiedzieć, że dzisiaj intuicja znowu go nie zawiodła i rzeczywiście dobrze wyczuł, że historyjka opowiedziana przez klienta była wyssana z palca?

    OdpowiedzUsuń
  64. [Nie mam pojęcia :c i w tym problem, bo w tym roku matura a ja jeszcze nie mam planów dotyczących studiów ;p]

    Nie odpowiedział na jej pytanie, po prostu popatrzył na nią nieodgadnionym spojrzeniem, bez cienia jakiejkolwiek przyjaznej nutki. Jasne, gdyby był płatnym zabójcą już leżała by martwa, ale nie powinna ot, tak po prostu dawać zwieźć się pozorom. W trakcie gdy ona wypowiadała to zdanie każdy mógłby wyjąć broń i oddać celny strzał.
    Przez chwilę stał wpatrując się w uchylone drzwi do jej domu. Zastanawiał się czy ma czas i ochotę wysłuchiwać jakiś dramatycznych, miłosnych historyjek. Prościej było zadzwonić, poinformować klienta, ze nici ze zlecenia, a potem wziąć się za kolejne.. Ale o dziwo zdał sobie sprawę, że jest jednak ciekawy jak ta cała sprawa wygląda. W końcu nienawidził, gdy jakiś klient wciskał mu kłamstwo.
    Obrócił się na pięcie i teraz już jak człowiek opuścił posesje, czyli przez bramę do tego przeznaczoną. Zabrał sprzęt pozostawiony między drzewami i zaczął zmierzać w stronę miejsca gdzie zostawił samochód, tylko po to by za moment zaparkować go pod domem Kat.
    Nim wszedł do środka sprawdził czas na zegarku, przetarł niecą zmęczoną twarz, a potem przekroczył próg, by przekonać się jak naprawdę wygląda ta cała

    OdpowiedzUsuń
  65. [biol-chem ;p]

    W korytarzu przywitał go nie kto inny jak pies panny Alabrissi. Patrzył na niego nieco przychylniejszym okiem, nawet nie szczeknął.. Ale John i tak go już nie lubił. Chociaż patrząc na jego słodką mordkę nie mógł go nie poklepać po głowie. Ta słabość do zwierząt! I w tym samym momencie przypomniał sobie o swoim Leniwcu. Biedaczysko będzie musiał jeszcze poczekać na powrót pana do dodmu.
    Słysząc wołanie kobiety ruszył w tamtym kierunku wiedziony nawet nie tyle melodyjnym głosem właścicielki, a aromatycznym zapachem kawy powoli rozchodzącym się po całym piętrze.
    - Proszę nie robić sobie kłopotu. Kawa wystarczy. - Zapewnił siadając jednym z foteli niemal od razu sięgając po kofeinowy napój. Nigdy nie mógł go sobie odmówić, choć teraz dobrze wiedział, że nic nie postawi go na nogi jak gorący prysznic i sen. Choć z tym drugim ostatnio miewał spore problemy.
    Zamoczył usta w ciemnej cieczy, a potem utkwił spojrzenie w brunetce.

    OdpowiedzUsuń
  66. Samara z radością obserwowała to, że mężczyzna wychodzi. Tacy ludzie nie powinni pojawiać się w tym miejscu, to nie był burdel, a szkoła tańca. Tego jakoś nie chcieli zrozumieć najwidoczniej.
    Z panem poradzili sobie z tym zadaniem, chociaż teraz Sam miała wrażenie, że on jest po prostu niezłym, wrodzonym tancerzem i potrafi ją prowadzić. To jednak była cecha godna pochwały.
    Po chwili zajęcia się skończyły i Sam podeszła do instruktorki.
    - Dziękuję za wybawienie. Często musi się pani z takimi ludźmi użerać?

    OdpowiedzUsuń
  67. - Samara w takim razie. - powiedziała podając jej szczupła, smukłą dłoń. - Nie jesteś stara, ale tego nauczyłam się w pracy. Czasami tak po prostu wypada. - zauważyła wzruszając ramionami.
    Miała więc szczęście, ze to była jej szkoła. Inaczej pewnie już dawno by poleciała. Jednak Sam cieszyła się, że właściciele dbają o to, żeby ludzie przychodzili tu w konkretnym celu, a nie po to, żeby zarywać laski.
    - Był bardzo uprzejmy i w sumie to kochany trochę straszy człowiek. Po drugie zauważyłam obrączkę i pasuje do niego typ wiernego do śmierci faceta. - podsumowała. Co ona by dała, żeby kogoś takiego właśnie poznać i "dostać" dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  68. - Jestem redaktorem naczelnym pisma o modzie. - powiedziała głosem, w którym nie było pychy i chwalenia się. Zapytała to Samara odpowiedziała. - I uwierz mi wygłodzone kobiety to upierdliwe kobiety. - rzuciła z uśmiechem mając na myśli modelki.
    Z nimi można było się wiele rzeczy dowiedzieć. Na przykład, że jak zje się tylko samego pomidora to nasz organizm więcej spali na jego przetrawieniu niż daliśmy mu kalorii. I tego, że mimo iż mają po 16 lat to chcą by mówiono do nich per pani.
    - Żeby takich facetów było więcej. - powiedziała z uśmiechem, bo chyba każda kobieta marzyła o takim facecie do tańca i do różańca.

    OdpowiedzUsuń
  69. [Medycyna nie, bo potrzebna fizyka, albo rozszerzona matma ;p. myślałam właśnie raczej o jakiś laboratoryjnych sprawach.. ale się jeszcze zobaczy :)]

    Już samo pytanie o honorarium jakie zaproponował mu jej były narzeczony przekraczało granice tajemnicy zawodowej. W końcu istniała granica ustalona z góry jak i sama wyznaczana przez każdego pracownika. I zarówno tu i tu była bardzo wąska granica. John zawsze szanował prywatność swoich klientów, nigdy nie zdradzał szczegółów, chyba że był zmuszony przez wyższe organy takie jak sąd, gdy musiał odpowiadać pod przysięgą.
    - Powiedźmy, że odniosłem wrażenie, że pan Aimach byłby zdolny oddać mi niemal cały swój majątek bylebym zdobył kilka informacji o pani. - Odparł z zawodową, suchą nutką w tonie, po czym znów zamoczył usta w kawie, tym razem upijając z niej nieco większy łyk, przez co omal nie poparzył sobie języka.
    Na kolejne pytanie jednak zareagował nikłym uśmiechem (swoją drogą pierwszym odkąd przekroczył próg tego domu) jak zwykle nadzwyczajnie prezentującym urocze dołeczki w jego polikach.
    - Jonathan. Jonathan Black. - Przedstawił się tym razem zgodnie z prawdą, skinąwszy w jej stronę głową, po czym powędrował wzrokiem tam, gdzie przed chwileczką błądziła kobieta. Patrzył przez moment w stronę balkonu, a potem powrócił spojrzeniem do swojej rozmówczyni; już otwierał usta by zapewnić ją, że nie zajmie jej dużo czasu, jednak przypomniał sobie, że przecież to ona go tu zaprosiła. I póki co głównie to ona miała pytania.

    OdpowiedzUsuń
  70. - Jeżeli do tej kawy dostanę ciastko to jestem skłonna się zgodzić. - zażartowała bo i bez tego chętnie poszłaby na ciepłą kawę, ale jak walczyć o warunki to walczyć. - To przebieramy się i widzimy za chwilkę. - zaproponowała mając na myśli czas na przebranie się.
    Zmarszczyła czoło, gdy dziewczyna powiedziała, że musi przyprowadzić partnera.
    - Rzecz w tym, że raczej nie idę z nikim. Dostanę kogoś z przydziału. - westchnęła odgarniając włosy. - jestem singielką, a faceci nie przepadają za takimi szopkami niestety.

    OdpowiedzUsuń
  71. Wzruszyła ramionami. Na to już nic nie mogła poradzić. Nie szła z kimś, ale może namówi któregoś ze swoich kolegów żeby z nią i tak czy siak tu potańczył? Ciekawe czy któryś z nich by się zgodził? Johna znała zbyt krótko żeby go o to prosić, a Ethan cóż nie wszystko było proste i chyba nie chciała z nim tu być.
    Przebrała się w szatni w swoją sukienkę i oczywiście wcześniej odświeżyła. Rozpuściła długie, blond włosy i była gotowa. Na kobietę zaczekała w holu studia.
    Uśmiechnęła się, gdy ta zjawiła się koło niej.
    - To jakie miejsce proponujesz?

    OdpowiedzUsuń
  72. [te eksperymentalne mi również, szpitalne już nie bardzo ;p]

    Przez moment na jego twarzy błysło coś na kształt zdziwienia i zainteresowania, bo w końcu jaka kobieta jest tak spokojna w takich chwilach? Spodziewał się raczej jakiegoś niepokoju, może nawet paniki. Złości. Ale nie, ona do tego podeszła luźno, wręcz sprawiała wrażenie jakby ledwo ją to obeszło. A nawet śmieszyło. Może z czasem idzie się do tego przyzwyczaić?
    - Niepierwszym i nieostatnim detektywem jak mniemam. - Powiedział zaciskając wargi w wąską linie. Na pewno dobrze zdawała sobie sprawę, że mężczyzna zwróci się do kolejnej agenci i kolejnej.. No i nawiasem mówiąc nie znosił porażek. Najlepiej czuł się, gdy wywiązywał się ze zleceń i przecież praktycznie zawsze mu się udawało, jednak jak widać raz na ruski rok trzeba zaliczyć jakąś wpadkę.
    A potem nakreślił jej miej więcej historyjkę jaką usłyszał od jej byłego faceta. Nie zamierzał się tłumaczyć, czy uwierzył w nią czy nie, poza tym to nie było teraz istotne. Choć trzeba było przyznać że nieco połechtała jego ego od razu wnioskując, że nie był w stanie uwierzyć w to co usłyszał od Aimacha.

    OdpowiedzUsuń
  73. Łatwe zadanie to na pewno nie było, ale w końcu znajdzie takiego, który będzie chciał z nią zatańczyć. A jak nie to miała jednego kumpla geja, ich było łatwiej przekonać do takich rzeczy.
    - Pasuje mi zdecydowanie. Chociaż tam trzeba mieć czasami dobre układy, albo być znanym z wysokich napiwków, żeby dostać dobre ciastko. Chociaż gorzej jest w bufecie. - nie wiedziała czy dziewczyna z niego korzysta czy nie, ale pewnie jakieś doświadczenia miała z tym związane.

    OdpowiedzUsuń
  74. [hahaha no tak ;p.]

    Słysząc jej ostatnie słowa nagle spiął się; nie musiała kończyć po domyślał się jaki był finisz tej kłótni. Błyskawicznie, acz z uwagą zlustrował kobietę spojrzeniem, po raz pierwszy przyglądając się naprawdę dokładnie, choć robił to w subtelny, nienachalny sposób. Jego bystremu oku nie umknęła blizna na szyi Kat. I to właśnie sprawiło, że gdzieś w środku niego obudziła się złość na (byłego już) klienta. Pojawiła się w nim tylko chęć obicia facetowi twarzy, bo choć może nie znał siedzącej na kanapie dziewczyny to taki już po prostu był. W końcu prawdziwy mężczyzna nigdy nie podniósłby ręki na kobieta. On sam nigdy tego nie robił, no chyba, że ostatecznie w obronie własnej, bo przecież nie będzie stał bezczynnie patrzył jak kobieta próbuje skopać mu tyłek. Ale nawet wtedy posuwał się jedynie do obezwładnienia płci pięknej.
    Przekręcił oczyma słysząc o premii. Na brak gotówki nie mógł narzekać, w końcu powodziło mu się bardzo dobrze, acz wiadomo zastrzyk pieniędzy nigdy nikomu nie zaszkodził zwłaszcza gdy ktoś planował podróżować po całym świecie. Ale zażywszy na to, ze był jednym z lepszych detektywów na brak klientów też nie narzekał więc dobrze wiedział, że pewnie nie jedna premia go jeszcze czeka.
    - Gdybym wiedział jak sprawa wygląda nigdy nie przyjąłbym tej sprawy niezależnie ile wynosiłoby honorarium, proszę mi uwierzyć. - Odparł, może nawet nieco urażony, że mogła pomyśleć, że po tym co usłyszeć.. A raczej czego teraz się domyślał byłby w stanie wziąć jakiekolwiek pieniądze. No i zaczynał się cieszyć, że jednak wpadł.. Bo przynajmniej nie przyczynił się w żaden sposób do niecnych planów Aimacha.
    - Proszę kontynuować.. O ile chcesz. - Dodał. Chciał się dowiedzieć czy naprawdę to wszystko skończyło się tak jak mu się wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  75. - Każda metod jest dobra, żeby dostać ciastko, które jest najlepsze. Chociaż wolę używać pieniędzy jeżeli mam być szczera. Uśmiech powoduje czasami, że dostajesz ich numer, a jak nie zadzwonisz to przeskakujesz na czarną listę.
    Pytania o pracę z modelkami.
    - Wdzięku? Ja je muszę ustawiać i wtedy to nie jest miłe. I najczęściej robię wszystko, żeby nie być takie jak one. Dlatego walczę żeby przepchnąć pomysł modelek normalsize w New Look, ale to trudna kwestia. Ludzie chcą oglądać teraz takie szkielety. A uwierz mi nie jest łatwo gdy w okół ciebie kręcą się same kobiety w rozmiarze 34. Wtedy instynktownie zaczyna się człowiek czuć inny.

    OdpowiedzUsuń
  76. [Myślałam, ale bardziej o kosmetykach. Kosmetologia i te sprawy ;p]

    Co prawda, to prawda, gdyby był może nieco ciut cierpliwszy i poczekał aż kobieta wraz ze swoją psiną zaśnie spokojnie zainstalowałby jej gps i mógł już bez problemu śledzić, przesiadywać w ukryciu pod jej domem i donosić Aimachowi co wyprawia jego była. I pewnie przyczyniłby się do jakiegoś kolejnego zamachu czy coś. Tak, teraz zdecydowanie cieszył się, że jednak cała spraw wyszła na jaw.
    Obserwował uważnie każdy ruch kobiety, by po chwili ujrzeć kolejną bliznę na jej ciele. Zmrużył oczy zagryzając wargi, a gdy kobieta wróciła na miejsce westchnął cicho. Blizny do końca życia będą jej przypominać o tych wydarzeniach.
    - Fakt. Mądry pies. - Przyznał, a na jego twarz znów zagościł nikły uśmiech; może jednak polubi tą psinę.
    Widząc zamyślone, nieobecnie spojrzenie Kat, upił łyk kawy i odczekał moment jakby chcąc dać jej czas by uporała się z demonami z przeszłości.
    - Jaki dostał wyrok? I dlaczego jeszcze nie zgłosił na policję, że znowu Cię śledzi? Może znowu Cię skrzywdzić. - Zauważył sunąć nieśpiesznie palcem po brzegu kubka, przyglądając się jej z uwagą.

    OdpowiedzUsuń
  77. Samara pokręciła przecząco głową. Dziewczyna nie miała racji.
    - Są ubrania w takich rozmiarach. Znaczy nie mówię, że gdy nosi się rozmiar 48 to są, wtedy na pewno jest trudniej, ale dla przeciętnych kształtów jeszcze są. Ale nikt nie chce o tym mówić. - westchnęła. Przekonanie zarządu było jej ideą przewodnią i wiedziała, ze jest na tyle uparta, zeby kiedyś to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Wiesz jeszcze się nad tym nie zastanawiałam xd ale pewnie i tak z tego nici bo bym dobrze musiała zdać chemię, a ja pewniej czuje się w biologii ;p]

    No tak. Pieniądze i znajomości potrafiły zdziałać cuda. A Aimach wyglądał na człowieka gotowego zapłacić każdą sumę byleby tylko uniknąć kary i jak najwidoczniej dokończyć dzieła.. Nie chciał krakać, ale był pewien, że ostatecznie jej ex chłopak może posunąć się do wynajęcia płatnego zabójcy. Albo sam kupić broń, w końcu nie tak trudno ją dostać.
    - Ale psa nie masz zawsze przy sobie. - Zauważył, resztą swoich przemyśleń pozostawiając dla siebie. I zaczął zastanawiać się co mógłby zrobić dla tej kobiety, w której w końcu dostrzegł odpowiednie do sytuacji emocje czyli gniew, choć zniknęła ona równie szybko jak się pojawiła.
    - Swoją drogą, wbrew pozorom jestem naprawdę skuteczny. - Tu skrzywił się nieznacznie, a potem przekręcił oczyma. - Jeśli zechcesz mogę pomóc Ci zebrać odpowiednie dowody i wsadzić go za kratki. - Powiedział po chwili dłuższego zastanowienia odkładając kawę na stolik. Bezwiednie przeczesał włosy palcami, czekając na jej odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  79. Ona tez miała taką nadzieję. Wiele kobiet w takich rozmiarach było po prostu pięknych. Zresztą od zawsze twierdziła że nie ma brzydkich kobiet.
    Wzięła od niej kartę i gdy zjawił się kelner poprosiła o herbatę (tak wolała ją od kawy) i tartę z owocami. Ostatnio była zakochana w kruchym cieście.
    - To jaki taniec jest twoim ulubionym? Czego najbardziej lubisz uczyć?

    OdpowiedzUsuń
  80. - Jeszcze powiedz mi, że masz rurę na środku salonu a ja tam wbijam. - rzuciła ze śmiechem. - Kureczę umieć coś takiego, może to jest przepis żeby zachwycać faceta. Nauczysz mnie czegoś ekstra po godzinach? - rzuciła zafascynowana tym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
  81. [No to tak, tak ;p ale mnie nigdy nie kręciła chemia teoretyczna więc trudno byłoby mi się przygotować do matury ;p. ale za to praktyczna jak najbardziej mnie kręci ^^]

    Po raz pierwszy zaśmiał się w jej towarzystwie widząc jak grozi mu palcem. No tak kłamca był z niego niezły.. Lata praktyki, które niestety czasami zawodziły tak jak dzisiaj. Kobieta bez problemu rozszyfrowała kim jest, choć kto wie czy nie dałaby się nabrać gdyby był pierwszym detektywem, którego wynajął jej były narzeczony.
    Westchnął cicho, kręcąc głową.
    - Kłopoty to moje drugie imię. - Odparł znów uśmiechając się nikle i po raz kolejny uwydatniając dołeczki w policzkach jak i przyjazne zmarszczki w okół oczu. - Zresztą pakowałem się już w gorsze sprawy i potrafię o siebie zadbać, a szui należy się kara. - Dodał zaskakująco twardo, tonem nieco przesiąkniętym złością. No po prostu nie trawił takich ludzi jak Aimach! Było też drugie dno; jego po prostu takie rzeczy kręciły. Przekręty, nielegalne sprawy, adrenalina, niepewność. Niby sam nigdy nie pakował się w kłopoty, ale gdzieś nieświadomie, zawsze je lubił. Ten dreszczyk emocji!
    Gdy dziewczyna wyszła dopił swoją kawę do końca. I doszedł do wniosku, że chyba powinien się już zacząć zbierać. Nie powinien zajmować jej więcej wieczora. Ale jakoś nie mógł podnieść się z fotela. Przyłapał się na tym, że ziewa, a powieki zaczynają mu opadać.. No tak, kilka bezsennych nocy i zmęczenie po całym dniu pracy dawało się we znaki szybciej niż powinno.
    Przetarł twarz, na moment wplątując palce we włosy. Dla zabicia czasu rozejrzał się po pomieszczeniu.
    - Ładny dom. - Stwierdził, gdy kobieta wróciła do salonu. - Swoją drogę nie boisz się mieszkać tu sama na takim odludziu? Zwłaszcza teraz?

    OdpowiedzUsuń
  82. - Zdecydowanie bardziej mam wyćwiczone nogi, ale myślę, że moje ręce też dadzą sobie radę jako tako. - wzruszyła ramionami i zerknęła na nią. - Rozumiem, ze nie po to się tego uczyć, nie chce tak zdobywać faceta, ale jakbym już z kimś była to by mogło być niezłe urozmaicenie seksu.

    OdpowiedzUsuń
  83. Coś w tym było. Każdy facet chciał mieć damę w towarzystwie, a bardziej wyuzdaną kobietę w sypialni. I Sam musiała przyznać, że takie zabawy kręciły też kobiety. Jak zaskoczyć faceta żeby przypadkiem się nami nie znudził i nie odstawił na boczny tor? To było trudne zadanie, zwłaszcza że wierni faceci wymierali.
    Uśmiechnęła się do zaczerwienionego chłopaka. Cóż może to nie było najlepsze miejsce na taką rozmowę.
    - Dokończymy ten temat w jakimś bardziej kameralnym miejscu. - zaśmiała się i z torebki wyciągnęła wizytówkę. - Pewnie masz gdzieś zapisany mój numer, chociaż nie wiem czy nie do mojej asystentki, która umawiała mnie na kurs.

    OdpowiedzUsuń
  84. [No to u mnie jest to samo -.- zero praktyki! :c
    ahahaha, mojej chyba też by nie zaszkodził xd]

    Lubił, gdy kobiety śmiały się w ten sposób; niekontrolowanie odchylając głowy do tyłu, rozrzucały na plecy rozpuszczone włosy i raczyły świat swoim przyjemnym chichotem. Piękno w czystej, naturalnej formie. Obserwował więc ją, uśmiechając się nikle, szybko jednak spoważniał słysząc jej kolejne słowa. Pokiwał więc głową, a potem roześmiał się gdy dziewczyna wypowiedziała ostatnie zdanie. Śledziła go, mhm, jaasne. Tak czy siak teraz już dobrze wiedziała, gdzie go znaleźć.
    Racja okolica miała swój urok. Osiedle było jednym z piękniejszych. On sam też mieszkał w dość przyjaznej dzielnicy, acz zdecydowanie bliżej centrum. Jednak z okna miał również niesamowite widoki.
    - No tak, pająki. Groźne i obrzydliwe stworzenia. - Potwierdził z udawaną powagą. A potem znów uraczył kobietę swoim przyjaznym uśmiechem, sam nigdy nie miał problemów z tymi stworzeniami. W sumie przeważnie starał się ich nie zabijać, gdy natknął się na takowego w swoim apartamentowcu zawsze starał się wypuścić pajączka na wolność. No no hej, co on komu zrobił?!
    Zatrzymał na moment spojrzenie na jej wargach, a konkretnie na rance szpecącej te kształtne usta. Już wcześniej ją zauważył, jednak nie myślał, że to sprawka Aimacha.
    - Czyli wojownicza z Ciebie kobieta.. - Zauważył bezwiednie mierzwiąc włosy. Potem westchnął cicho utkwiwszy spojrzenie w bliżej nieokreślonym punkcie. - No więc cieszmy się, że ktoś Cię jednak powstrzymał. To on ma gnić za kratkami, nie ty. - Dodał zerkając na nią z ukosa.

    OdpowiedzUsuń
  85. Miała rację, ale to jednak był wyraz zaufanie, dawanie swoich namiarów. I też przyjacielski gest, który mówił - zadzwoń do mnie, chce się jeszcze spotkać.
    Ona zajadała się swoim ciastem i odpowiedziała na jej pytanie.
    - Lubiłam pisać, nie koniecznie artykuły, miałam rozbudowaną wyobraźnię i przekładałam to na papier. I jakiś czas później mama zabrała mnie na pierwszy pokaz mody i zakochałam się w tym. - na jej ustach pojawił się taki rozczulony uśmiech. Ale właśnie tak było. Wtedy odkryła, że kocha świat mody. I ten rodzaj sztuki. - A potem to połączyłam. Dwie pasje. A jak to z tobą było? Kiedy zaczęłaś tańczyć?

    OdpowiedzUsuń
  86. Nie było to pewnie codzienne, ale miała przecież na co dzień do czynienia z ubraniami. Ona po prostu tak zapamiętała swoją historię.
    - I doszłaś do takiej perfekcji. Jesteś naprawdę dobra. - zauważyła Samara z błyskiem w oku.

    OdpowiedzUsuń
  87. [Ok, jestem za! ;d więc czekam na Ciebie xdd]

    Roześmiał się szczerze rozbawiony jej wypowiedzią na temat Spidermana. A dokładnie ostatnią częścią.
    - Byłoby Ci w nich do twarzy.. - Mruknął przekręcając oczyma wciąż uśmiechając się szeroko.
    Kto by pomyślał, że ta kobieta okaże się tak sympatyczna. Kobieta którą jeszcze nie tak dawno nazywał po prostu swoim celem. Nie Kateriną Alabrassi, a celem, zwykłym zadaniem. Zleceniem.
    - Są gorsze rzeczy niż śmierć. - Zauważył znów poważniejąc, gdy temat schodził na temat jej byłego narzeczonego, jak i na jego byłego klienta. Ciągle nie mógł uwierzyć, że omal mu nie pomógł w niecnych planach!
    Słysząc jej propozycję uniósł brwi do góry i zerknął z ukosa na zegar by skontrolować czas. Naprawdę było już tak późno?! Kiedy ten czas tak szybko zleciał?
    Ciemnica, jak to się wyraziła się Kat, nie była przecież żadną przeszkodą. No bo co mu się mogło stać? Nic, zresztą co jak co ale był przyzwyczajony do nocnych podróży. Acz wizja nie ruszania się z ciepłego, przytulnego pomieszczenia oraz jakiegoś mocnego drinka no i przede wszystkim możliwość spędzenia wieczora w towarzystwa tak miłej i pięknej kobiety wydawała mu się niezwykle kusząca. Dlatego po chwili dłuższego zastanowienia skinął głową.
    - Z przyjemnością, o ile nie sprawię kłopotu. - Mruknął w odpowiedzi unosząc kąciki warg w nikłym uśmieszku.

    OdpowiedzUsuń
  88. Miała rację, obie chciały robić to co kochały. I udało im się. teraz już można było to stwierdzić.
    - Chociaż czasami trochę żałuje, że jestem redaktor naczelną. Wchodziłam po tych szczebelkach kariery, a ta fucha trochę odebrała mi pisanie. Mam jeden artykuł na miesiąc i mnóstwo innych spraw. Ale cóż sama tego chciała.

    OdpowiedzUsuń
  89. Spojrzała na nią i przygryzła dolną wargę. Wstyd było się przyznać, że kiedyś czegoś takiego próbowała, ale zdecydowanie lepiej wychodziły jej utwory... liryczne. Te umieszczała nawet w internecie, miała swoją grupkę fanów. Ale nie mówiła o tym nikomu.
    - Próbowałam. Ale jak już to byłby to zbiór felietonów. To wychodzi mi lepiej. Albo wiersze. - odważyła się wyrzucić i ręką dotknęła swojej szyi w trochę zażenowanym geście. Do tego nie lubiła się przyznawać.

    OdpowiedzUsuń
  90. Czasami po prostu potrzebowała przelać gdzieś swoje emocje, a że nie chciała tego robić na ludzi to jej sprzymierzeńcem był papier. On nie oceniał i nikt nie musiał tego czytać. I nikt nie wiedział co ją martwi, smuci i raduje. Nikt nie wiedział o kim pisze i co czuje. Oprócz kartek, ale one nie miały głosu i nie chwaliły się tym światu.
    - Raczej nie, to czasami zbyt intymne i źle bym się czuła z tym, że już ktoś wie, że ja to ja. - miała nadzieję, że dziewczyna rozumie co Sam ma na myśli. Bała się reakcji ludzi na to co napiszę. - Ale publikuje je w internecie, więc kto wie? Może ktoś je kiedyś będzie interpretował.

    OdpowiedzUsuń
  91. [uwierz mi, żeby coś wybuchło.. nada się wszystko xd]

    -A tam baletnice.. - Machnął lekceważąco dłonią w powietrzu. - powiedź mi jak faceci wytrzymują w tych rajtuzach.. No przecież to mu być cholernie niewygodne! - Wzdrygnął się na samą myśl o tym, że przykładowo on miałby się wcisnąć w takie obcisłe gatki.. Brr. Przecież to było takie ciasne.. Musiało piekielnie uciskać hm, tam gdzie nie trzeba.
    Kiwnął głową, zgadzając się by odpuścić sobie temat gorszych rzeczy niż śmierć i w ogóle tymczasowo temat jej ex chłopaka. Miało być miło i przyjemnie, tak!
    Powędrował wzrokiem w stronę komody, by po chwili w końcu wstać z fotela i ruszyć w tamtym kierunku by przejrzeć zapasy dziewczyny. Wcześniej jednak przeciągnął się rozprostowując kości, czemu towarzyszyło niezbyt przyjemne postrzykiwanie w stawach.
    Wydał z siebie pomruk zadowolenia, gdy na jednej z półek ujrzał swoją ukochaną whiskey. Sięgnął po nią, a potem odwrócił się w stronę kobiety z szerokim uśmiechem.
    - Najlepszy trunek pod słońcem. - Mruknął unosząc wysoko brew do góry.

    OdpowiedzUsuń
  92. Nie chodziło też do końca o to. Dzieliła się tym z ludźmi pod pewnym pseudonimem. Jej znajomi pewnie wiedzieliby że ona to ona. W końcu Stokrotka jest jedna.
    - Ależ ja się dziele. Tylko nie do końca otwarcie.

    OdpowiedzUsuń
  93. Dla Sam nie było to takie proste. Nie umiała jeszcze się podzielić swoimi emocjami z ludźmi. Jakoś nie wyobrażała sobie chwili gdy trzyma swój tomik w ręce. Ale kto wie? Może jak będzie już starowinką, będzie bujać się w drewnianym fotelu to wyda swój tomik poezji.
    - Piszesz książkę? - zapytała zainteresowana. Niestety nie zdołała zadać pytania o czym, bo dziewczyna zaczęła się zbierać.
    - W takim razie liczę, że spotkamy się za jakiś czas. - posłała jej uśmiech. Ona spokojnie dokończyła jeść swoje ciastko.

    OdpowiedzUsuń
  94. [ahahahhaa, pewnie xd]

    Posłał jej tylko pobłażliwe spojrzenie, gdy usłyszał z jej ust, czy by czasem nie chciał potańcować sobie w rajtuzkach. No chyba sobie kpi, żartuje i w ogóle! Jednak po krótkiej chwili jego twarz znów rozświetlił nikły uśmiech.
    - Moja droga, Daniells to jest dobry dla dzieciaków z liceum. Ja mam bardziej wyszukane podniebienie. - Odparł unosząc znacząco jedną brew. Jeżeli chodziło o whiskey nie szczędził na nią pieniędzy.. Zresztą jak na każdy trunek. Uwielbiał te z wyższej półki i głównie takowe pijał. Jego barek zapełniony był wszelkimi alkoholami od wina, przez wódkę, tequilę, whiskey po wysokoprocentowy bimber.
    Nalał im wprawną ręką złocistego płynu, a potem pochwycił w dłonie dwie szklanki. Usiadł niedaleko Kat na kanapie wręczając jej szkło z szelmowskim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  95. Samara miała już teoretycznie wolne popołudnie, jednak nie wszystko było takie proste, bo mimo wolnego czasu zajęła się pracą.
    Rano obudziła się całkiem wypoczęta, a że zaczynał się weekend, miała ranek na bieganie. Było świetnie, czuła ten pęd powietrza, który rozwiewał jej włosy. Tak tego potrzebowała.
    Gdy wróciła zauważyla, że dzwonił do niej numer, którego nie miała zapisanego. Nic nowego swoją drogą.
    Zadzwoniła więc sama.
    - Dzień dobry. - zaczęła a po chwili usłyszała głos Kate. - No cześć. Co słychać?

    OdpowiedzUsuń
  96. [potem WORD jeśli nie zdamy prawka xdd]

    Jonathan był smakoszem. Zarówno w kuchni (tak, uwielbiał gotować i był w tym naprawdę dobry!) oraz jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju trunki. Także lubował się w zacisznych wieczorach, z pięknymi widokami z balkonu, ze szklaneczką whiskey w dłoni. Czasem nie pogardził dobrym towarzystwem, ale zazwyczaj takie momenty były tylko dla niego. Zresztą on z reguły był po prostu swego rodzajem samotnikiem zamkniętym w sobie. Nigdy też wtedy nie doprowadzał siebie do staniu upojenia.. Po prostu pił dla smaku, nic więcej.
    - Na początek wypijmy za nową znajomość. - Odparł rozsiadając się nieco wygodniej. - Za nową znajomość, by rozwinęła się lepiej niż cóż, zaczęła.. - Uniósł znacząco brew do góry, bo co jak co, ale mimo wszystko poznali się w niezbyt miłych okolicznościach. A przynajmniej on wypadł blado, gdy wydało się że jest śledzącym ją detektywem. Poniósł szklankę w geście toastu do góry, równocześnie skinąwszy delikatnie głową w jej stronę, a potem upił niewielki łyk trunku. Ach, uwielbiał ten smak.
    - A wracając do Daniellsa.. Cóż, jeżeli tylko on znajdowałby się w kolekcji Twoich alkoholi, nie pogardziłbym i nim, ale skoro mamy coś lepszego.. - Wzruszył ramionami uśmiechając się delikatnie. - No i nie przesadzajmy. Nie jesteśmy znowu tacy starzy!

    OdpowiedzUsuń
  97. - Pasuje mi. Strój sportowy na tą imprezę obowiązuje? Tylko sportowy do tańczenia na rurze, zawsze kojarzy mi się jednoznacznie. - zaśmiała się żartując. Miała nadzieję, że dziewczyna rozumie że to żart i Sam nie wyparuje jej w bieliźnie.

    OdpowiedzUsuń
  98. Samara tylko żartowała, bo było to dla niej dziwne. Po drugie pociągali ją tylko faceci i miała nadzieję, ze tak zostanie. Po drugie może i kobiety lepiej się rozumiały, nadawały na tych samych falach, ale kto lepiej przytulał i całował? No zdecydowanie lepiej faceci.
    Spojrzała na zegarek.
    - Spokojnie, wezmę przyzwoity dresik czy coś takiego. Do zobaczenie popołudniu! - zakończyła rozmowę i poszła wziąć prysznic.

    OdpowiedzUsuń
  99. [Myślę, że będzie chętna xd]

    Jemu urwał się film po alkoholu raz? Góra dwa. Za młodu. Nie pamiętał z jakiej to okazji, ot po prostu chciał o czymś zapomnieć i to wydawał mu się najprostszy sposób. Jednak już bardzo, bardzo dawno zaprzestał takich praktyk, bo przecież alkohol nie rozwiąże naszych problemów, a jeśli chcesz się zabawić to co to za zabawa jeśli potem nic z niej nie pamiętasz? No właśnie.
    Wylewność jego odpowiedzi zależało od dnia i od sytuacji. Gdy się czymś ekscytował potrafił mówić o tym jak najęty. Lub gdy temat schodził na coś co uwielbiał.. Na przykład podróże. Mógł o nich mówić bez końca. Ale tak, na co dzień był powściągliwym człowiekiem, dość często odpowiadał zdawkowo, wymijająco krótko. Dość często tylko jednym słówkiem, skinięciem głowy, czy po prostu uśmieszkiem.
    I tak samo zrobił w tym przypadku słysząc komplement na temat tego, że wzbudza sympatię. Uśmiechnął się nieznacznie unosząc kąciki warg do góry; wiedział, że miał w sobie ten jakiś specyficzny urok.. że nawet swoim dystansem do ludzi, zbierał plusy u innych.
    - Bimber jest dobry, gdy chcesz żeby szybko zaszumiało Ci w głowie. 75% czystego spirytusu to nie byle co! - Odparł z szerokim uśmiechem wspominając swoją pamiętną wizytę w Polsce, gdy to został powitany oto takim trunkiem. I wódką.
    Słysząc jej kolejny toast zaśmiał się przyjemnie po czym upił kolejny łyk whiskey. - Ej, ej. Ja wiem jak się bawić moja drogą i nie wierzę, że Ty nie wiesz. - Odparł unosząc brew, uśmiechając się przy tym dwuznacznie. Mimo trzydziestki na karku, John bywał dość często w klubach, barach by oddać się swoim podrzędnym potrzebom.

    OdpowiedzUsuń
  100. Popołudniu dostała smsa z jej adresem. Spakowała do torby krótkie spodenki oraz koszulkę do ćwiczeń. Sam publicznie nie miała zamiaru się w takim stroju pokazać. Zamówiła taksówkę, bo nie do końca wiedziała, gdzie znajduje się ta ulica, a taksówkarze byli na tyle fani, że znali naprawdę sporą część nawet tak dużych miast. No i mieli zwykle już nawigacje.
    Taksówkarz zawiózł ją pod wskazany adres i uśmiechnęła się gdy zobaczyła jej dom. Był naprawdę ładny.
    Zapukała do drzwi i czekała, aż dziewczyna jej otworzy.

    OdpowiedzUsuń
  101. Rozejrzała się w około, było tu naprawdę ładnie. A pies, który przybiegł się przywitać wydawał się trochę przerażający. Wyglądał na strasznego, ale w sumie to miał ładne oczy, które mówił raczej, że nie jest wcale aż takim złym psem. Rzecz też w tym, że Sam jakoś za psami nie przepadała. Zdecydowanie wolała koty i króliki. Te drugie to po prostu kochała. No i nieświszczuki, one też były świetne.
    - Poprosiłabym coś zimnego. Mogę się przebrać w łazience? - rzucił, bo na sobie aktualnie miała sukienkę.
    Po wskazaniu łazienki zamknęła się w niej i przebrała w to co przyniosła.
    - Tylko nie zabij mnie już na samym początku. - poprsoiła z rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  102. - Wcale się go nie boję. Chociaż jest wielki. - zauważył z rozbawienia.
    Zaśmiała sie patrząc na swój strój.
    - Tak seksownej uczennicy na lekcji wf. - zauważyła przewracając jeszcze oczyma.
    Spojrzała na dziewczynę i rurę na środku pokoju. Nigdy nie sądziła, ze one są takie wysokie.
    - To co? Coś prostego poproszę na sam początek.

    OdpowiedzUsuń
  103. Nie była taka słaba, chodziła na skałki i jeszcze do tego pływała. Wdrapała się na rurę tak jak tego dziewczyna chciała i Sam utrzymała się na niej nawet długo jak na nowicjuszkę.
    Jednak w końcu musiała zejść bo zaczynało boleć.
    - Poćwiczę nad tym. - ale najgorzej z jej ramionami nie było. Na tyle długo że mogły spróbować czegoś trudniejszego. Głupio by było, gdyby skończyły od razu na tym.

    OdpowiedzUsuń
  104. Wyglądało to naprawdę pociągająco w jej wykonaniu. Nogi akurat Sam miała zdecydowanie silniejsze, więc utrzymywanie się na nich było łatwiejsze niż rękoma.
    Samara też chciała tak wyglądać, ale jej pierwsza próba raczej seksowna nie była. Sam była zachowawcza i niezbyt seksowna. Jednak kolejne dwie próby, gdy już opanowała śmiech po tej pierwszej, były zdecydowanie lepsze. Wiadomo, ze przy jakimś odpowiednim facecie, zdecydowanie bardziej by się starała. Zresztą teraz odczuwała, że jakaś erotyczna bielizna w takiej sytuacji po prostu dodaj poczucia pewności siebie. Pozwala jakby wcielić się w określoną rolę.

    OdpowiedzUsuń
  105. [spoko, spoko, to najmniejszy problem xd]

    Co jak, co. Ale na te trzy tematy John miał dużo do powiedzenia; podróże rzecz jasna były chyba jego największą miłostką. I tak, miał już w nich duże doświadczenie. Jeżeli chodzi o muzykę.. Cóż, nigdy nie krytykował czyjegoś gustu, w końcu każdy słucha tego co lubi, ale uwielbiał prowadzić rozmowę na poziomie, gdy mógł wyrazić swoje kulturalnie zdanie co myśli na temat tego zespołu, a tego. No i przy tym wszystkim miał całkiem niezły słuch, tancerz był z niego dobry, a śpiewak jeszcze lepszy. Chociaż tym ostatnim talentem nie chwalił się zbytnio przed ludźmi. A literatura? Kochał ją i nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak mała część społeczeństwa czyta. On sam chyba czytał za połowę Kanadyjczyków.
    - Dlaczego opuściłaś Grecję? To taki piękny kraj.. - Westchnął cicho; kochał, no po prostu kochał Grecję to ona, razem z Hiszpanią skradła mu serce. I planował w przyszłości, jeżeli nie na stałe, to na jakiś czas zamieszkać w tym wspaniałym kraju. I na pewno kupi tam sobie dom, a co! - No i jeżeli tam się wychowałaś musisz być rozrywkowa! Nie ma lepszych imprez niż w Grecji! - Dodał z entuzjazmem, znów uśmiechając się do swoich nieziemskich wspomnień z podróży do Europy.
    A potem sięgnął po butelkę whiskey i uzupełnił ich szklanki tymże złotym płynem - pierw u niej, potem u siebie.
    - A zabawy w Kanadzie też są nie najgorsze. - Mruknął, pociągając łyk trunku - Trzeba tylko wiedzieć gdzie się wybrać.. Jeśli chcesz mogę Ci pokazać kilka sprawdzonych klubów. Dziś, jutro. Kiedy chcesz. - Dodał z szelmowskim, zaczepnym uśmiechem.

    [to co z tym tańcem? :> xd]

    OdpowiedzUsuń
  106. Spojrzała na nią i zaśmiała sie ciepło. Mogła właściwie zaimprowizować.
    - Nie wiem jak to tylko to zrobić, ale widziałam kiedyś jak chłopak w jakiś klubie zjeżdżał po rurze głową w dół ze złączonymi nogami na rurze. Wiesz o co mi chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  107. [Spoko, spoko. Black potrafi do niejednego namówić :D]

    Skinął tylko głową słysząc jej wyjaśnienia dlaczego postanowiła wyjechać z Grecji. Nie zamierzał dopytywać o szczegóły, bo w końcu postanowili aby ten wieczór był miły, a skoro wyjazd z ojczyzny był spowodowany między innymi z Aimachem, nie mogła przyjechać tu do Kanady, z samych przyjaznych pobudek. Poza tym, nie należał do wścibskich osób; szanował czyjąś prywatność i tego samego oczekiwał względem siebie.
    W sumie by urządzić sobie własną, prywatną imprezę tutaj, u niej jak najbardziej mu odpowiadał, nie miał jakoś specjalnie ochoty się ruszać gdzieś dalej - może to przez jakieś ogólne zmęczenie, a może po prostu rzeczywiście się już starzał? Nie. To jednak przemęczenie.
    Dopił trunek jednym większym łykiem, a potem poderwał się na równe nogi i wyciągnął zachęcająco rękę do kobiety, w drugą chwytając butelkę z napoczętą whiskey.
    - A więc chodźmy. - Powiedział z łobuzerskimi iskierkami w oczach wskazując na taras. Liczył, że Kat zapuści jakąś odpowiednią muzykę.. A potem dadzą porwać się hm, szaleństwu?

    OdpowiedzUsuń
  108. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  109. Spojrzała na dziewczynę.
    - A ty nie masz być moją instruktorką. Wiesz jak to zrobić? Bo nie chce spaść na głowę, ta podłoga na zbyt miękką nie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  110. Spojrzała na nią jak na wariatkę. Chciała się chwalić to sie pochwaliła. To nie było dla Sam.
    - Dobra tego to ja nie zrobię. Pokarz mi coś łatwiejszego a to kiedy indziej. - zmarszczyła czoło.
    W tej sprawie ani trochę nie wierzyła w siebie.

    OdpowiedzUsuń
  111. [;d]

    Muzyki, której słuchał na co dzień, raczej nie nadawała się na hm, tego typu okazje. Zdecydowanie nie dało się do niej tańczyć, bo mężczyzna gustował głównie w rocku, jazzie. Acz i na tej imprezowej, klubowej muzyce też się znał, bo w końcu był dość częstym bywalcem w barach i klubach.
    Mimo wszystko wybór muzyki postanowił zostawić kobiecie.
    - Szczerze? Byleby się nam do niej dobrze.. bawiło. - Odparł, obserwując jak kobieta ciągnie łyk trunku. Żeby było sprawiedliwie, przejął od niej butelkę i sam również upił nieco złotego napoju.
    A potem już nie spuszczał uważnego spojrzenia z Kat, obserwując ją z zawadiackim uśmiechem przylepionym do warg.

    OdpowiedzUsuń
  112. - No to jest proste. - Sam przewróciła oczyma i zrobiła coś podobnego. No to nie było wcale a wcale skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
  113. Nie miał nic przeciwko tej muzyce. Zdecydowanie mu się podobała. Ba! To jeden z jego ulubionych utworów. I tak, świetnie nadawał się do butelki whiskey, która ciągle tkwiła w jego dłoni. Pociągnął więc z niej zdrowy łyk. A potem dał się porwać w wir tańca, przyłączając się do śpiewu kobiety (całe szczęście, że potrafił świetnie śpiewać, przynajmniej nie ranił niczyich uszu fałszem! choć podobno po alkoholu każdy dobrze śpiewa)!
    Objął kobietę w tali przyciągając do siebie, by po chwili pochylić się w raz z nią w dół, a potem zgrabnym, wprawionym ruchem okręcić ją w okół własnej osi.. A potem zaczął tańczyć czym Dejmon z VD! (choć Black nawet nie wiedział kto to jest). Brakowało mu tylko rozpiętej koszuli, ale jeśli Kat chciała mogła się tym zająć, nie?

    OdpowiedzUsuń
  114. Samara z rozbawieniem zaczęła wywijać przy róże, próbując to co kiedyś widziała w jakimś filmie czy klubie. Taka praca była zdecydowanie męcząca.
    Skończyła gdy dziewczyna przyszła z przekąskami.
    - teraz juz nie zazdroszczę tym dziewczyną z klubów wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  115. - Nie o to mi chodzi.
    Usiadła na kanapie koło niej i chwyciła kanapkę.
    - Nie dość że to męczące, bo bolą cię ręce. Po drugie musisz wiecznie dbać o wagę, bo jak będziesz za ciężka to ciężej się utrzymać. A po trzecie faceci wkładają ci w dziwne miejsca pieniądze. To nic ciekawego moim zdaniem mieć w majtkach 10 dolarówki.

    OdpowiedzUsuń
  116. - Mówisz tak jakbyś pracowała w takim klubie. - zauważyła.
    Ona nigdy takiego nie wiedziała klubu. Po drugie bywały też tance prywatne a przecież wtedy to było prawie jak seks.
    Sam rozumiała tańczenie tak dla ukochanego, ale sposób na życie? Zdecydowanie nie.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Chciałaś czy musiałaś? - zapytała nagle, bo nie wiedziała jaka była jej sytuacja.
    Nie wszystkie czyny złe z natury były złe w konkretnej sytuacji. Może nie miała wielkiego wyboru? A może to była ciekawość?
    - Żałujesz czy to lubiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  118. Spojrzała na nią trochę smutno, bo właśnie ją obraziła. Jakby Sam wszystko dostała na tacy. Nie było wcale tak prosto.
    - Wybacz, ale jeżeli teraz próbujesz mi powiedzieć, że miałam proste życie, bo miałam bogatych rodziców to odpuść sobie.

    OdpowiedzUsuń
  119. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  120. - Wiesz co nie mam zamiaru się kłócić kto miał gorzej. - powiedziała zła, bo dziewczyna nic nie rozumiała i bezpodstawnie ją oceniała. - Zresztą dla twojej wiedzy to nie jest moja gazeta. Ja tam tylko pracuje. I nie nazywaj mnie lalą, bo wybrałaś łatwą ścieżkę. Nie musiałaś wywalać wdzięków przed obcymi. Zawsze jest jakieś wyjście.
    To już chyba mówiło samo za siebie. Była dobrym pracownikiem, który zagrażał firmie ojca. A konkurencje się przejmuje.
    Zebrała swoje rzeczy i stwierdziła że nic tam po niej.

    OdpowiedzUsuń
  121. A on bawił się w jej towarzystwie wyśmienicie. Nie przerywał swojego tańca obserwując dokładnie każdy ruch kobiety. Była w tym naprawdę dobra.. Kusząca, seksowna. Zagryzł dolną wargę, a potem znów przyciągnął ją do siebie by teraz razem z nią pokołysać się w tak muzyki, co jakiś czas urywając na ułamek sekundy by i ona i on mogli napić się trunku.
    Czas mijał a oni wciąż się bawili. Do wolniejszych, do szybszy, do ostrzejszych i łagodniejszych kawałków. A alkoholi z braku ubywało co chwila coraz więcej i więcej..
    W końcu to on dorwał się do sprzętu muzycznego. I zapuścił jeden ze swoich ulubionych utworów; Thievery Corporation - Until the Morning. Ten kawałek dziwnie go pobudzał, działał na wszystkie jego zmysły.. Zbliżył się do kobiety od tyłu, po czym objął ją w tali i zbliżył się do jej ucha.
    - Pokaż co potrafisz. Zademonstruj mi coś.. - Wymruczał wprost w jej ucha, by ostatecznie musnąć jego płatek ustami.

    OdpowiedzUsuń
  122. Wyszła lekko trzaskając drzwiami. Dziewczyna zachowała się nie fair. Nie miała pojęcia o życiu Sam a udawała wielką ofiarę.

    OdpowiedzUsuń
  123. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  124. Obserwował uważnie każdy jej ruch, każdy najdrobniejszy gest. Była niesamowita, seksowna, kusząca. Stał zagryzając dolną wargę, wręcz pożerając ją wzrokiem; podzielił swoją uwagę i co jakiś czas skupiał się na innej części jej ciała; długie zgrabne nogi, potem kusząco kołyszące się biodra, talia wyginająca się w łuk, jędrny biust rysujący się pod bluzką, a na koniec skupił się na kształtnych wargach i kokieteryjnym spojrzeniu.
    Pociągnął spory łyk z butelki wciąż nie spuszczając wzroku z Kat. Opróżnił naczynie do końca, a w tym samym czasie kobieta zbliżyła się do niego, by jeszcze bardziej rozbudzić i tak już szalejące zmysły. Odwzajemnił jej zadziorny uśmieszek posyłając w jej stronę zawadiacki uśmiech oraz pożądliwe spojrzenie. Zaraz znalazł się przy niej, wcześniej pozbywając się butelki z rąk; złapał ją za biodra i przysunął do siebie. Odgarnął jej włosy na bok by mieć lepszy dostęp do jej szyi; musnął ją ustami, a potem zbliżył się ponownie do jej ucha tym razem by przygryźć jego płatem zębami, a na koniec zafundować delikatną pieszczotę koniuszkiem języka.
    - Dostaniesz co chcesz, tylko nie przerywaj. - Wymruczał na koniec swoim najbardziej aksamitnym, kuszącym, lekko zachrypłym głosem. Póki co mogła jedynie podziwiać jego dobrze zbudowaną, odpowiednio umięśnioną sylwetkę, o.

    OdpowiedzUsuń
  125. Muzyka dobiegła końca i cała magia chwili prysła. Nie, prysła dopiero gdy wpadli do basenu.
    Mężczyzna dosłownie sekundę wcześniej domyślił się co zaraz się stanie, ale.. Nie zrobił nic by temu zapobiec. Może podświadomie wiedział, że potrzebuje takiego otrzeźwienia w tym momencie? Czy hm, dla ostudzenia zapału, jak to po chwili usłyszał od Kat.
    Wynurzył się na powierzchnie łapiąc haust powietrza. Zaśmiał się słysząc jej słowa.
    - Pomogło! - Odpowiedział wciąż rozbawiony. Odgarnął z czoła kosmyki włosów które mokre od wody przylgnęły mu do skóry.
    - Wariaaatkaa! - Rzucił w jej kierunku mrużąc oczy, z których mimo wszystko nie zniknęły łobuzerskie iskierki. - A jak by nie potrafił pływać to co, hę?! - Rzucił jeszcze w jej stronę ciągle uśmiechając się szaleńczo. A potem położył się i dał nieść się tafli wody delikatnie machając nogami.

    OdpowiedzUsuń
  126. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  127. - Ta, dzięki za dotrzymanie towarzystwa! - Odparł wykrzywiając się jej niczym pięcioletnie dziecko, a potem roześmiał wesoło podpływając do brzegu basenu. Usiadł tam wygodnie mocząc w chłodnej, przyjemnej wodzie już tylko nogi.
    - Spokojnie, kaftan Ci załatwimy! - Odpowiedział posyłając w jej stronę rozbawiony, acz nieco złośliwy uśmieszek. Zaczął w między czasie delikatnie machać nogami, by ostatecznie zamachnąć się raz, a porządnie i ochlapać swoją towarzyszką cieczą z figlarnym grymasem na twarzy.
    Na słowa, że by go uratowała odparł jedynie cichym prychnięciem, a potem obserwował jak nurkuje pod wodą, by ostatecznie wygodnie chwycić się brzegu i zacząć unosić się nieco na tafli. On sam w tym czasie pozbył się przemokniętej, już rozpiętej koszuli, która przesiąknięta wodą, nieprzyjemnie zaczęła przylepiać się do jego ciała. Rzucił ją w bliżej nieokreślone miejsce, a potem utkwił spojrzenie w krajobrazach widocznych z tarasu, teraz nieco przysłoniętych mrokiem. Zamyślił się na moment, jego spojrzenie stało się nieobecne, oddalone, zamglone.. A potem słysząc, że ze sprzętu leciu w końcu jakaś skoczna muzyczka zaczął wystukiwać jej rytm palcami zaczynając nucić cicho pod nosem.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  128. - Łatwo może nie, ale ostatecznie bym Cię złapał. - Odparł posyłając jej znaczące.. hm, a raczej dwuznaczne spojrzenie by po chwili znów zaśmiać się wesoło i przyjemnie.
    - A myślisz, że w ogóle bym Ci odpowiedział? - Mruknął odrywając spojrzenie od zaciemnionego krajobrazu i rozgwieżdżonego nieba by utkwić nieprzenikniony wzrok w swojej towarzyszce. Przy okazji zwilżył wargi koniuszkiem języka, roztrzepał mokre włosy palcami, a na koniec oparł dłonie wygodnie na brzegu znów zaczynając delikatnie machać nogami w wodzie.
    - Ale możesz próbować. - Dodał po chwili dłuższego milczenia, wzdychając cicho. Nie był otwartym typem, raczej nie mówił o sobie, a swoje prywatne sprawy i jakieś nagłe przemyślenia z nimi związane zostawiał dla siebie. Ale kto wie, może dzisiaj jest ten dzień kiedy nagle język mu się nieco rozwiąże?

    Black

    OdpowiedzUsuń
  129. Owszem nie lubił natarczywości, dociekliwości i wścibstwa. Jeśli mówił krótko, zdawkowo to oznaczało, że nie zamierza się komuś zwierzać, przed kimkolwiek się uwywnętrzniać, więc po cholerę wyciągać z niego coś na siłę? Wiercić mu dziurę w brzuchu, jak to ujęła Kat? Żeby go zrazić do siebie? No jeśli tak, to dobry wybór.
    Uśmiechnął się więc słysząc jej słowa; no i jak tu jej nie lubić?
    I naprawdę chciał z siebie wyrzucić to co go gnębiło, ale miał w sobie jakąś wewnętrzną blokadę i nie potrafił. Może za krótko ją znał.. Tak, to też miało swój wpływ, ale przede wszystkim on już taki był.
    - A więc chodźmy spać. - Odparł po cholernie długiej chwili ciszy. Posłał jej przepraszający uśmiech.
    Jak to ona wcześniej powiedziała? Chce zobaczyć więcej to musi tu częściej przychodzić? A więc i jeśli Kat chciała choć trochę bliżej poznać Jonathana musiała go hm, częściej zapraszać do siebie, o.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  130. Wysłuchał jej wszystkich słów potakując cicho i delikatnie kiwając głową. Widząc półkę zastawioną kosmetykami przeznaczonymi wyłącznie dla mężczyzn uśmiechnął się pod nosem; czyżby często nocowali u niej faceci, że aż postanowiła wyposażyć swoją łazienkę w żele przeznaczone dla nich?
    O nic jednak nie pytał, nie rzucił też żadnego żartu, bo wiedział, że nie każdy potrafi zrozumieć jego dziwne poczucie humoru, zazwyczaj zbyt złośliwe i sarkastyczne.
    - Dzięki. Dobranoc. - Rzucił, nim zniknęła za drzwiami łazienki. Wtedy dopiero pozbył się z siebie spodni, następnie bielizny. Przez chwilę stał niezadowolony marszcząc nos; nie podobał mu się fakt, że jego bokserki są przemoczone. Zaraz owinął je ręcznikiem mając nadzieje, że podczas jego kąpieli wyschnął jako tako i będą nadawać się do spania. W końcu nie uśmiechało mu się spędzić ciepłej nocy opatulonym szlafrokiem, a tym bardziej nie wypadało spać nago u dopiero co poznanej kobiety.
    A potem wślizgnął się do kabiny prysznicowej i pozwolił gorącemu strumieniowi obmyć ciało; nie miał pojęcia ile tak tkwił nim zabrał się za typowe mycie. Pochwycił pierwszy żel z brzegu i zaczął namydlać swoje ciało. Jednak jego myśli wciąż uciekały w niepożądanym kierunku, westchnął sfrustrowany zastanawiając się, czy aby czasem rzeczywiście nie porozmawiać z Kat. Przecież była kobietą, więc może ona przetłumaczyłaby mu rozumowanie tej, która teraz zaprzątała jego myśli? Zrezygnował jednak z tego pomysłu, gdy wyszedł z zaparowanej łazienki obwiązany na biodrach ręcznikiem. Nie miał pojęcia ile czasu spędził na kąpieli, pewnie Kat już śpi, więc i on sam udał się do przeznaczonego dla niego pokoju.
    Kilka godzin snu z pewnością mu nie zaszkodzi. I tak jak wcześniej się spodziewał, po raz pierwszy od wielu nocy zasnął niczym dziecko.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  131. [Witam ;) Masz może jakiś pomysł na wątek lub powiązanie? Z chęcią rozpocznę, ale potrzebowałabym jakiś wskazówek :)]

    OdpowiedzUsuń
  132. [W sumie jeszcze raz dokładnie przeczytałam kartę Kateriny i zauważyłam, że tak jak dziewczyna Nathaniela, ta która zginęła w wypadku, pracowała swojego czasu, jako tancerka w klubie. Może się znały, a przez to Katherinę znałby też Nathaniel, co ty na to? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  133. [Mam nadzieję, że Ci się spodoba i nie będziesz miała nic przeciwko temu, że puściłam trochę wodzę fantazji.. ;)]
    Jak poznał Nadię – miłość swojego życia? Jest to dość długa i mało ciekawa historia, którą dzielił się tylko z nielicznymi. Można nazwać to przeznaczeniem, ponieważ klub, w którym pracowała odwiedził nie dla niej, czy też przez przypadek. Przyszedł tam dla pewnej Greczynki, którą poznał wiele lat wcześniej przy okazji jakiś zawodów, w których startował jej brat. Nigdy nie powiedział tego Katerinie, ale od zawsze liczył, że wydarzy się między nimi coś więcej. Do tego też chciał wykorzystać ten pamiętny wieczór. Los jednak stwierdził, że panna Alabrissi nie jest mu wcale pisana, i przyczynił się do tego by na jego drodze znalazła się Nadia – jedyna kobieta, w której naprawdę się zakochał. Z czysty sumieniem mógł powiedzieć, że nie liczyła się żadna przed nią i żadna po niej. Po tragicznej śmierci Nadii w 2011 roku, Greczynka pomogła mu na nowo wrócić do „gry” i odbić od dna. Gdyby nie jej pomoc, zapewne wciąż zapijałby smutki wódką otoczony dziwkami, które miału mu zapewnić chwilową ulgę i zapomnienie. To dzięki Katerinie wynajął piętro w wieżowcu, w którym teraz mieścił się jego całkiem dobrze prosperujący fitness club. Wynagradzał jej to w sobotnie poranki, kiedy to spotykali się przed pracą w ich ulubionej kawiarni i zamawiali cokolwiek chcieli na jego rachunek, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  134. Po raz pierwszy od wielu dni po prostu zasnął jak dziecko. Ledwo co przyłożył głowę do poduszki, a powieki mu opadł i uciekł w świat snu. Ale należała mu się ta długa, regenerująca drzemka, bo szczerze kiedy on ostatnio spał? Przez kilka ostatnich nocy znów cierpiał na bezsenność, a na co dzień sypiał zaledwie po 2-3h i może wydać się to zaskakujące ale to mu naprawdę wystarczało. Jednak dziś.. Dziś spał nadzwyczaj długo. Gdy wreszcie otworzył swoje zielone oczęta słońce wisiało już wysoko na niebie, a z głębi domu dochodziły jakieś odgłosy - między innymi poszczekiwanie psa.
    John przetarł rękoma jeszcze nieco zaspaną twarz, potem potargał palcami włosy, które i tak były już w nieładzie, a potem wstał z łóżka przepełniony zasobami energii. Wsunął na siebie spodnie, a potem opuścił sypialnię zastanawiając się gdzie podziała się jego koszula.
    Wędrując za smakowitymi zapachami rozchodzącymi się po mieszkaniu, ale szczególnie dążył za tym jednym - aromatycznym zapachem świeżo zaparzonej kawy.
    - Dzień dobry. - Wymruczał nieco zachrypniętym głosem zatrzymując się w progu kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  135. Przeciągnął się rozprostowując zaspane ciało. Potem stłumił potężne ziewnięcie i znów w bezwiednym odruchu przeczesał włosy palcami zasiadając za stołem. Wziął w dłonie kubek zapełniony czarną cieczą i z lubością upił łyk. Oblizał zadowolony wargi jakby nie chcąc tracić ani kropelki tego cudownego płynu, a potem utkwił spojrzenie w Kat krzątającej się po kuchni.
    - Spało się wyśmienicie, po raz pierwszy od wielu nocy. - Odparł unosząc kąciki warg w wesołym uśmieszku.
    Upił jeszcze kilka łyków kawy, a potem wstał z krzesła i ruszył na poszukiwania koszuli. I znalazł ją w miejscu wskazanym przez Kat. Zmarszczył jednak niezadowolony nos. Była cholernie pomięta, a on jako pedant nie tylko chorobliwie dbał o czystość swojego mieszkania, ale także o ubrania. Jasne zdarzały się momenty, gdy nie zwracał uwagi na to w jakim stanie jest jego garderoba, na przykład gdy zmykał z łóżka jakiejś damy wyrwanej w barze.. Ale teraz, gdy był o Kateriny chyba mógł poprosić o żelazko? I zamierzał to zrobić zaraz po śniadaniu.

    OdpowiedzUsuń
  136. Słysząc wołanie Kat, powrócił do kuchni przerzucając sobie koszulę przez ramie. Zasiadł ponownie za stołem i zabrał się za jedzenie przygotowane mu przez kobietę. Niby jajecznica, nic za bardzo wyszukanego.. Ale i tak wyglądała i smakowała przepysznie. Poza tym Black lubił też te zwykłe, proste, tradycyjne potrawy.
    - Mm, jest naprawdę dobra. - Odparł przełykając kęs dania, by po chwili sięgnąć po kubek z kawą, a za chwilę znów powrócić do jedzenia.
    - Kiedyś odwdzięczę Ci się pysznym obiadem. Albo lekcjami gotowania. - Dodał, zerkając na nią z uśmiechem, bo co jak co ale kucharz był z niego wspaniały i z chęcią udzielał lekcji swoim znajomym jeśli tylko mieli na to ochotę.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  137. [ Nadal chętna na wątek? Tak sobie myślę, że może Ethan zna Katerine jeszcze z czasów jak ta pracowała w klubie, a on mógł tam dość często bywać i nie raz nawiązała się między nimi jakaś rozmowa. Co Ty na to? Jeśli masz jakiś inny pomysł jestem otwarta na wszelkie propozycje.]

    OdpowiedzUsuń
  138. Zaśmiał się słysząc jej pytanie. Po chwili jednak z poważniał naprawdę zastanawiając się nad odpowiedział. Wbił w nią nieodgadnione spojrzenie, odłożył sztućce na bok i sięgnął po kubek z kawą.
    Czy oczekiwał? Sam nie wiedział. Nie mógł ukryć w tamtym momencie Kat była naprawdę cholernie seksowna i kusząca. Nie mógł więc nie uśmiechnąć się do tamtych wspomnień, ale co jak co, kobieta zaprzepaściła okazje by dać im chwilę zapomnienia, by wtedy poddać się tym zmysłom. Zniszczyła chwilę, gdy John był w stanie w jednym momencie zedrzeć z niej ubranie i poddać się rozbudzonym zmysłom, pragnieniom. Czy żałował, że ostatecznie wylądował samotnie w łóżku? W tym momencie nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
    - A zamierzasz go znowu zakończyć otrzeźwiającą kąpielą w basenie? - Odparł unosząc brew do góry, posyłając w jej stronę jednak ten jeden ze swoich łobuzerskich uśmieszków. - Ale kto wie.. - Mruknął już bardziej do siebie niż do niej upijając łyk kawy.

    OdpowiedzUsuń
  139. Na jej słowa jedynie uniósł kąciki warg w nikłym uśmiechu. Widział to w jej oczach; naprawdę żałowała. I jemu nagle też zaczęło być żal, bo Kat nie wyglądała mu na delikatną kobietę. Nie w tych sprawach. A on przecież tak bardzo uwielbiał właśnie takie dziewczyny - niegrzeczne, gdy trzeba a jednak na co dzień subtelne, kuszące. I tak uwielbiał dominować, tak kochał te namiętne, ostre chwile zapomnienia. I wiedział, że dzięki Kat taką wspaniałą noc, by dostał.. Ale teraz? Czy ta okazja kiedyś się powtórzy? No właśnie, miał co do tego lekkie wątpliwości.
    Chciał nawet zasugerować, że przecież nawet teraz mogą wrócić do tego co wczoraj zostało przerwane kąpielą w basenie. Była niedziela, co mieli do roboty? Powstrzymał się jednak, gdyż Kat wstała od stołu i ot, nagle znikła z pomieszczenia wraz z jego koszulą w dłoni. Wzruszył więc ramionami, patrząc jak jej kusząco kołyszące się biodra znikają za drzwiami. A potem dokończył śniadanie, dopił kawę i idąc za przykładem gospodyni umieścił brudne naczynia w zmywarce, którą niemal odruchowo nastawił i włączył by rozprawiła się z brudem.
    I na koniec nie wiedział co ze sobą począć, więc.. Poszedł szukać Kateriny. Znalazł ją w sypialni, więc uśmiechnął się lekko. A uśmiech poszerzył się, gdy zobaczył w jej dłoniach idealnie wyprasowaną koszulę.
    - Mogłem sam to zrobić. - Mruknął przyjmując z jej rąk jeszcze ciepłe ubranie. Narzucił je na ramiona i nieśpiesznie zaczął zapinać guziki. - Ale dziękuje. - Dodał, podnosząc na nią wzrok i posyłając w jej stronę nikły uśmiech.
    - Chyba powinienem już iść. - Powiedział, gdy wreszcie koszula była porządnie zapięta.

    OdpowiedzUsuń
  140. Cóż nie skomentował bo... Bo po pierwsze jeszcze jej nie zauważył. Był pierwszy raz w tym pomieszczeniu, a cała jego uwaga póki co przynajmniej skupiona była na Kat. A po drugie.. Jasne, rzadko spotykało się takie sprzęty w sypialniach, acz widywał już chyba dziwniejsze rzeczy w damskich pokojach.
    - Mieszkałaś tu z przyjaciółmi? Wyjechali? - Zainteresował się, poprawiając jeszcze kołnierzyk od koszuli. I dopiero wtedy prześlizgnął wzrokiem po pomieszczeniu. I tak, jego uwadze nie umknęła rura stojąca na środku. Uniósł kąciki warg do góry, a na jej słowa zareagował wysoko uniesioną brwią.
    - Tak sądzisz? Nie powinienem? - Zapytał uśmiechając się dwuznacznie, wręcz prowokująco. Jego wzrok na moment znów uciekł do rury, ale ostatecznie zatrzymał się na Kat; w jego oczach znów czaiły się łobuzerskie iskierki.
    - A masz chociaż jeden powód dla którego powinienem jeszcze zostać? - Dodał ewidentnie dwuznacznym, wręcz prowokującym tonem. Również z nonszalancją oparł się o framugę drzwi, krzyżując ręce na torsie.

    OdpowiedzUsuń
  141. Obserwował uważnie każdy jej gest. Znów zaczął w niej dostrzegać tę kuszącą damę z wczorajszego wieczora, która wywijała swoje giętkie ciało jak mało która.
    Była cholernie uwodzicielska i temu zaprzeczyć nie mógł. Może jej urok tkwił w tym, że była Greczynką? W końcu wielbił ten kraj, tych ludzi, te kobiety..
    Zwilżył wargi koniuszkiem języka odwzajemniając jej prowokujące spojrzenie. Stał tak jeszcze chwilę, a potem postąpił krok do przodu zmniejszając dzielącą ich odległość.
    - Kusisz, moja droga, kusisz. - Wymruczał mrużąc nieznacznie oczy. Zlustrował kobietę od góry do dołu uśmiechając się przy tym zawadiacko. A potem zagryzając wargę musnął dłonią jej zaokrąglone kusząco biodro. Ot, niby to przypadkiem. Minął ją, a potem położył się wygodnie na jej łóżku zakładając ręce za głową. Wbił w nią wymowne spojrzenie. Czekał. Czekał na zabawę i przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  142. Rzeczywiście był taki okres w życiu Ethana kiedy ten był częstym bywalcem klubów z tancerkami. Jednak nigdy nie chodził tam po to by pooglądać wijące się kobiety, a przynajmniej nie tylko po to. Zawierał tam ciekawe znajomości, poznawał bardzo interesujące kobiety, które z bardzo różnych powodów i zawiłych historii trafiały tam gdzie się znajdowały. Pomimo tego, że zawsze kochał kobiety i uwielbiał seks, jak i jest nadal, w życiu nie zapłacił za niego ani nie wynajął kobiety, uważał to po prostu za brak szacunku. Z resztą nigdy nie miał potrzeby płacić za seks, nie miał problemu znaleźć kobiety.
    Siedział przy recepcji, czekając aż przyjdzie jego zamiennik. O niczym tak nie marzył jak o wyjściu z roboty. Usłyszał dźwięk zatrzymującej się windy i zaciekawiony, kto jeszcze o tej porze siedział w wieżowcu, podniósł głowę.
    - Dobranoc, dobranoc- powiedział automatycznie, lecz po chwili ponownie spojrzał na kobietę.- Katerina?- zapytał niepewnie, podchodząc do ciemnowłosej. Kiedy podniosła wzrok uśmiechnął się. To dopiero była niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  143. Znów nie spuszczał z niej bacznego spojrzenia. Podobała mu się. Pewna siebie, wiedząca czego chce. Już wiedział, że i w tej sferze się ze sobą hm.. Zgrają. Pozwolił jej zdjąć koszulę, mrużył oczy zadowolony z gorących pocałunków. Dawał jej tę chwilę przewagi, którą przecież zaraz miał jej odebrać. Bo co jak co, ale to on zamierzał dyktować reguły gry. On był samcem alfa i ostatecznie nigdy nie dawał odbierać sobie tej przyjemnostki.
    Wiedział czego chciał i po prostu.. Brał to.
    Gdy tylko koszula znów przestała przystrajać jego dobrze budowane ciało.. Jednym, błyskawicznym ruchem zamienił się pozycjami z kobietą. Teraz to ona była na dole, on na górze. Zawisnął nad nią uśmiechając się zawadiacko, spoglądając w jej roziskrzone oczy.
    - Zmarnować Twoją ciężką pracę? Nigdy. - Mruknął przybliżając się do jej warg. - Zresztą.. Jestem w stanie Ci to wynagrodzić. - Dodał tym swoim kuszącym, aksamitnym głosem. A potem wpił się gwałtownie, wręcz zachłannie w miękkie wargi Kat. Jego dłonie, jeszcze przed momentem trzymające nadgarstki kobiety tuż nad jej głową, teraz bez najmniejszego zawahania wtargnęły pod jej skąpą bluzeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  144. Kiedy rzuciła mu się na szyję zaśmiał się gardłowo i uścisnął ją unosząc lekko nad ziemią. Naprawdę długo jej nie widział, po prostu w pewnym momencie przestał odwiedzać tamten klub, ale często ją wspominał.
    - O to samo mogę zapytać!- zauważył, przyglądając jej się. Nie zmieniła się wiele, ale było widać w niej coś innego. Wyglądało na to, że w końcu znalazła swoje miejsce.- Ja... Żyje tu- odparł tak po prostu wzruszając ramionami.- Mieszkam, pracuje, a ty? Jak Ty się tutaj znalazłaś?- zapytał, patrząc na nią z uśmiechem. W tym momencie do budynku wszedł jego zamiennik, przywitał się i zwróciła wzrok na Kat.- Masz może czas na jakiegoś drink albo po prostu kawę lub herbatę?

    OdpowiedzUsuń
  145. Zmrużył oczy i przygryzł wargę rozważając jej propozycje, która była naprawdę kusząca. Naprawdę nie widzieli się od bardzo dawna. Ile to już minęło? Tak czy inaczej z pewnością nie braknie im tematów do rozmów.
    - Niech będzie- zgodził się w końcu ze skinieniem głowy.- Poczekaj sekundkę i oddam się w twoje ręce- puścił jej oczko i opuścił ją na moment. Zostawił swoją legitymacje, załatwił to co musiał i wrócił do niej z uśmiechem rozkładając ramiona. - Jestem cały twój- powiedział. Objął ją ramieniem i razem wyszli z budynku.

    OdpowiedzUsuń
  146. Kiedy usłyszał jej stwierdzenie zaśmiał się głośno.
    - O ty! Prawie zapomniałem jaka... błyskotliwa i ciekawska jesteś- przyznał śmiejąc się. Jednak w ogóle mu to nie przeszkadzało, zawsze dobrze czuł się w jej towarzystwie. Wsiadł na miejsce pasażera i spojrzał na czarnowłosą.- Masz racje, jestem wolny i... chyba pierwszy raz od- zamilkł na chwilę.- Od zawsze doskwiera mi ta wolność, czuję się o wiele bardziej samotny niż zawsze, a nigdy mi to nie przeszkadzało- wzruszył ramionami po czym uśmiechnął się.- Ale nie wiem czy jestem już na tyle dorosły by się zaangażować- przyznał. Nigdy nie owijał w bawełnę rozmawiając z Greczynką, ponieważ wiedział iż była prawie tak samo spostrzegawcza jak on i nie dało się jej zwodzić byle czym.- Ale oprócz tego naprawdę jest dobrze, nie mogę narzekać. A Ty? Co z tobą?- zapytał unosząc brwi.

    OdpowiedzUsuń
  147. - Czy ja wiem czy to tak szybko...- powiedział wzruszając ramionami. W końcu miał te 28 lat na karku, niby nie tak dużo, ale były to bardzo... aktywne lata. Jeśli chodzi o kobiety oczywiście. Zszokowany spojrzał na nią wielkimi oczami.- Byłaś zaręczona? Woow...- skomentował tylko, stwierdził, że nie będzie jej ciągnął za język. Przynajmniej na razie, może sama mu opowie.- O tak, zdecydowanie dobrze! Jestem wspaniałym skutkiem...a może następstwem- powiedział marszcząc czoło nie bardzo wiedząc czy dobrze się wysłowił po czym zaśmiał się wiedząc, że i tak go zrozumie. Widział, że wywozi go po za centrum, ale nie przeszkadzało mu to. Cieszył się w sumie ze zmiany tematu. Przejechał dłonią po zarośniętym policzku.- Będą już z dwa lata- odpowiedział z uśmiechem. Dopiero teraz złożył wszystko do kupy i uderzył się dłonią w czoło.- To Ty prowadzisz tą szkołę tańca na 35!

    OdpowiedzUsuń
  148. - Nie wiem czy zmieniłem zdanie... Po prostu teraz dopuszczam do siebie myśl, że ktoś mógłby zająć jakieś stałe miejsce w tym całym moim bałaganie- powiedział z uśmiechem. Kiedy wspomniała o pierścionku zaśmiał się pogodnie i złapał się teatralnie za serce.- Ma miłości cóż za nietakt to z mej strony, wybacz, o wybacz mi najdroższa- odparł strojąc sobie żarty. Zatrzymali się a Ethan rozejrzał się.- Naprawdę żałuję, że sam go nie wyrzuciłem i nie skopałem mu tyłka, ale naprawdę musisz mnie za to wywozić w jakąś głusz i zabijać?- zapytał, kiedy zwrócił na nią wzrok.- A tak na serio, całkiem fajne miejsce- przyznał z uśmiechem, po czym wyskoczył z samochodu.

    OdpowiedzUsuń
  149. Prychnął gniewnie i pokręcił zawiedziony głową.
    - A tak liczyłem na dziki seks- zażartował.- Tu wpierw mi mówisz, nici z seksu a już wspominasz o widoku z sypiali, zdecyduj się kobieto- zaśmiał się. Pozwolił się ciągnąć za rękę do domu. Szedł tuż za nią rozglądając się zaciekawiony wokół. Kiedy byli już w środku ściągnął buty i skórzaną kurtkę.- Naprawdę ładnie tu masz...- przyznał kiwając głową, po czym bezceremonialnie wpakował się do jej salonu i rozsiadł się na kanapie.- Wspomniałaś coś o psie?- zapytał, ale właśnie po pokoju rozszedł się dźwięk stąpających łap i stukających pazurów.

    OdpowiedzUsuń
  150. Pies wyglądał jak skrzyżowanie psa z niedźwiedziem polarnym, ale był przy tym bardzo przyjazny. Ethan zanurzył palce w jego gęstej sierści śmiejąc się.
    - Jego tata musiał być bardzo odważnym psem- zażartował. Kiedy wróciła z kuchni z dwiema szklankami napełnili je bursztynowym płynem. Oparł się wygodnie trzymając w ręce pełną szklankę i spojrzał na dziewczynę.- Naprawdę świetnie sobie dałaś radę- powiedział kiwając głową.- Wiele osiągnęłaś od czasu kiedy ostatnio cię widziałem- uniósł brwi patrząc na nią, jakby dawał jej znać, że chce wiedzieć jak to wszystko się potoczyło. Mieli czas, mnóstwo czasu i pełną butelkę szkockiej.

    OdpowiedzUsuń
  151. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  152. Obdarzając kobietę coraz to bardziej łapczywymi i brutalnymi pocałunkami, błądzić dłońmi po jej ciele. Gładził płaski brzuch, na moment zawędrował na gładkie plecy, by ostatecznie zawędrować na piersi dziewczęcia. (Swoją drogą.. Specjalnie nie założyła dziś stanika?) Jego ręce znały swoje zadanie - bez ociągania zabrały się za muskanie, gładzenie, ugniatanie i podszczypywanie kształtnego biustu kobiety, który tak niesamowicie kusił go swoją krągłością. Nie wytrzymał długo; oderwał się od Kat i pociągnął górną część jej ubrania, pozbywając się jej na dobre. Uśmiechnął się przy tym łobuzersko, mierząc odkryte ciało pożądliwym spojrzeniem.
    - Uwierz mi, nie zamierzałem poprzestać na jednym. - Odparł cicho, znów pochylając się nad kobietą, tym razem jednak od razu rozpoczynając od pieszczot na jej brzuchu. Na przemian to przygryzał, to lizał jej skórę, aż zawędrował do jej piersi; zaczął ssać brodawkę, która w tym momencie przypominała mały, brązowy, twardy guziczek. A jego ręce? Też znalazły swoje zadanie. Zabrały się do ściągania dolnej części garderoby. Robiły to szybko, gwałtownie. Jakby nie mogły się doczekać aż ujrzą Kat nagą w pełnej okazałości.. I gdy wreszcie zsunął z niej spodenki.. Przestał już w jakikolwiek sposób się kontrolować. Przede wszystkim dlatego, że wiedział, że nie musiał. Widział w Katerinie namiętną kochankę, gotową na wszystko. Na wszelkie pozycje, eksperymenty. Nie musiała tego mówić, by wiedział, że cóż.. Lubi ostry seks.
    Więc nie zamierzał jej oszczędzać. Dał porwać się palącej żądzy, kompletnie zapominając o otaczającym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  153. Nie krył swojego zadowolenia słysząc ciche pojękiwania kobiety. Ale jego plan był inny.. On chciał by krzyczała z rozkoszy. Błagała o więcej. Nie dała mu jednak wykonać kolejnego kroku; to ona na moment znów przejęła pałeczkę powalając go na plecy. Uśmiechając się zadziornie pozwolił jej zdjąć z siebie dolną część ubrania; obserwował ją przy tym uważnie. Jej gwałtowne ruchu, pożądliwe spojrzenie. A w nim niemal krew wrzała od żądzy.
    Słysząc jej słowa zaśmiał się tylko głośno i pokręcił lekko głową z rozbawieniem. I zaraz uniósł nieco głowę, by dosięgnąć jej warg. Znów obdarzył je drapieżnym pocałunkiem, niemal bez problemu wyswobadzając ręce z uścisku kobiety. Chwycił ją mocno za pośladki po czym wstał razem z nią tylko po to, by przygwoździć ją do najbliższej ściany. Jeszcze przez moment całował ją zapamiętale, by wreszcie postawić ją na ziemie i gwałtownie obrócić ją do siebie plecami. Przycisnął ją do siebie, jedną dłonią łapiąc ją za pierś, drugą zaś zaczynając nieśpiesznie zjeżdżać w dół, pomiędzy uda dziewczęcia. Przejechał palcami po materiale jej bielizny, a potem bez ostrzeżenia wtargnął pod jej skąpe majtki, by obdarzyć jej kobiecość intensywną zdecydowaną pieszczotą, a na koniec odnaleźć najczulszy punkt. Punkt G, rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
  154. Zmrużył oczy z zadowoleniem słuchając to narastających jęków kobiety. Znów zaczął ugniatać podszczypywać jej pierś, ustami fundując pieszczoty jej uchu. A potem sam westchnął błogo czując zdecydowaną dłoń kobiety na swojej męskości, zaciskając niekontrolowanie mocno palce na jej biuście.
    I bądźmy szczerzy, Jonathan po prostu planował.. Cóż dostanie mówiąc wypieścić i zerżnąć Kat na wszelkie możliwe sposoby. I wiedział, że ona nie będzie mieć nic przeciwko temu. Ba, że wręcz będzie jej to odpowiadać. Więc nie mogąc się już dłużej powstrzymać, zsunął z niej ostatni skrawek bielizny,a potem przygwoździł władczo do ściany i wszedł w nią jednym, zdecydowanym, gwałtownym ruchem, ręce zaciskając na kuszących, okrągłych biodrach dziewczyny. Zaczął poruszać się miarowo, coraz szybciej, intensywniej. Wsuwał i wysuwał się z niej z rozkoszą słuchając jęków pieszczących jego uszy.
    A gdy wreszcie wstrząsnął nimi ostateczny dreszcz rozkoszy, odsunął się od niej na sekundę, a potem znów przyciągnął do siebie brutalnie wpijając w jej rozgrzane, chętne wargi. Rozejrzał się po pokoju, szukając nowego miejsca na kolejne osiągnięcie z szczytu.

    [Hm, coś dzisiaj nie mam dnia na takie sceny xd. ominiemy to jakoś hm, zgranie? :)]

    OdpowiedzUsuń
  155. Ile razy to robili? Cóż, trudno było zliczyć. Jednak najważniejszy był fakt, że zaspokoili swoje potrzeby, że zgrali się idealnie. Że nie było żadnych ograniczeń. Wędrowali po jej domu i mężczyzna miał wrażenie, że zrobili to w każdym pomieszczeniu, na każdym podłożu, w coraz bardziej wymyślnych pozycjach. A rozciągnięte ciało Kat zdecydowanie ułatwiało sprawę.
    Uwielbiał takie niegrzeczne dziewczyny w łóżku - dzikie, otwarte na propozycje, oczekujące stanowych gestów, posunięć. Przy których nie musiał się hamować i same także nie miały zahamowań. I zdecydowanie Kat mógł do takowych kobiet zaliczyć. Była dziś.. niesamowita.
    Na koniec znów zawędrowali do jej sypialni. To tam ostatecznie opadli z sił i zakończyli szaleństwo. To tutaj ich ciała zwarły się w ostatecznym dreszczu rozkoszy, ich jęki wymieszały się ze sobą, ich usta odnalazły się nawzajem z namiętną pieszczotą. A potem? Potem nastała cisza przerywana jedynie szmerem ich nierównomiernych oddechów.
    John westchnął głośno, spełniony, zadowolony. Jedną dłoń wplątał w włosy Kat, drugą oparł na jej zroszonym kropelkami potu biodrze i zaczął go delikatnie muskać opuszkami palców. Wzrok prześlizgnął się po sypialni; na moment utkwił go w rurze, która też spełniła niemałe zadanie podczas ich drapieżnych pieszczot.. A na koniec przekrzywił głowę, a jego spojrzenie natrafiło na okno, za którym było już.. ciemno. Uniósł zaskoczony brwi; naprawdę robili to niemal cały dzień? Czyste szaleństwo.

    [Ahaha, dziękuje! ;p. ]

    OdpowiedzUsuń
  156. I taką miał nadzieje, że kiedyś jeszcze to powtórzą. Chciał przeżyć takie coś jeszcze raz.. Z nią. Tylko czy będzie im jeszcze kiedyś dane zniknąć niemal na cały weekend i poddać się czystej rozkoszy, gorącemu, namiętnemu seksowi? Teraz szczerze liczył, że tak.
    Właśnie.. Czas zleciał niesamowicie szybko, a on dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że za niedługo będzie musiał stąd iść. Wrócić do rzeczywistości. W końcu jutro poniedziałek, a on nie mógł zjawić się w agencji w tym samym stroju co w sobotę. Musiał się ogarnąć.. Ale nie miał teraz na to sił. Ani ochoty, szczerze powiedziawszy.
    Słysząc jej słowa zaśmiał się krótko i cicho. Pokręcił nieznacznie głową wpatrując się w twarz Kat.
    - Wątpię. No, chyba, że mój pies nauczył się korzystać z telefonu.. - Wymruczał. Swoją drogą cieszył się, że już dawno zadbał o to, by jego pies zawsze miał kogoś do opieki gdy on niespodziewanie znikał na bliżej nieokreślony czas. Tak jak w ten weekend. A najczęściej był to jego sąsiad z naprzeciwka. Jedyny z którym zdążył się hm, zakolegować. - Leniwiec mnie znienawidzi. - Dodał, teraz już podążając wzrokiem za dłonią, która w tym momencie pomknęła w stronę jędrnego biustu kobiety. Zaczął po nim delikatnie sunąć uśmiechając się nikle, gdy dostrzegł na jej ciele zaróżowienia - pamiątki po jego pieszczotach.
    - Byłaś dziś niesamowita. - Powiedział cicho, w zamyśleniu. Przed oczyma zaczęły przewijać mu się obrazy z dzisiejszego dnia. Niezapomniane obrazy.

    [brawo dla mnie, odpisałam już jakiś czas temu, ale nie pod Twoją kp xd <3]

    OdpowiedzUsuń
  157. Hm, gdyby teraz Kat zadała to pytanie.. Zgodziłby się na wyjazd bez wahania. Ciągle przecież jego myśli krążyły wokół Kat, tego co dzisiaj przeżyli. A wizja wyjazdu z nią do Grecji wydałaby mu się świetną okazją do powtórki. Bo kto to wie co się zdarzy, gdy opuści mury jej posesji?
    Zaśmiał się słysząc jej nagłą paplaninę. A gdy na moment jej twarz zniknęła za dłonią.. Uśmiechnął się szeroko, bo wyglądała w tym momencie naprawdę uroczo.
    - Wiesz, nie jestem pewien czy chciałbym żeby jakieś CIA albo nawet mój pies przeszkodzili nam w igraszkach.. - Mruknął w odpowiedzi przekręcając oczyma. - Chociaż racja, byłoby to ciekawe. - Przytaknął znów trzęsąc się od śmiechu.
    - Może kiedyś poznasz.. - Mruknął jedynie wzruszając ramionami. Kto wie, może kiedyś zaprosi ją do siebie? Albo spotkają się na jakimś spacerze, gdy to on będzie wyprowadzał Leniwca? Czas pokaże.
    Podniósł na nią spojrzenie, gdy usłyszał jej ostatnie słowa. Uśmiechnął się w ten typowy dla siebie sposób; nikle, nieco prowokująco. Zawsze miło usłyszeć takie słowa, w końcu miło łechtają one męskie ego. Ostatni raz przesunął dłońmi po jej piersiach, a potem nagle chwycił ją w tali i przeturlał się z nią, tak, że teraz to on znów był na górze. Odnajdując w sobie nowy pokład energii wpił się w jej wargi z mocą, a potem z cichym westchnieniem odsunął i zaczął powoli podnosić.
    - Teraz naprawdę powinienem już iść.. - Mruknął lustrując wzrokiem jej zgrabne ciało. I cóż, mógł zafundować jej jeszcze jedną małą pieszczotę przed odejściem. Na to przecież starczmy mu jeszcze sił.
    Złapał ją więc za biodra, a potem podsunął do skraju łóżka, tak, że jej nogi znajdowały się teraz na podłodze. Sam uklęknął i z zadziornym uśmiechem na ustach zniknął pomiędzy jej udami z intensywną pieszczotą, dłonie mocno zaciskając na jej biodrach.
    W końcu jednak odsunął się od niej. Na moment odnalazł odnalazł jeszcze jej usta, a potem? Potem przeciągnął się i zaczął zbierać do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  158. Dobrze zdawał sobie sprawę, że zaskoczył Kat tą nagłą pieszczotą. I o to mu chodziło. Z przyjemnością spoglądał na jej wygięte ciało i słuchał głośnego jęku, który wymknął się spomiędzy jej warg.
    Wędrując po sypialni by zebrać wszystkie części swojej garderoby obserwował kątem oka kobietę. Uśmiechnął się zadowolony widząc, że nadal drży. A potem dostrzegł to jej spojrzenie, jakby chciała go o coś zapytać. I nie mylił się, zaraz padło jedno pytanie. Ale jakże kuszące. Obrócił się w jej stronę oblizując rozgrzane, spierzchnięte od pieszczot wargi równocześnie zapinając guziki od koszuli.
    - Pozwiedzać mówisz? - Uniósł brew nieco do góry, uśmiechając się zadziornie. - Dlaczego by nie? Jeśli znajdę czas, to z chęcią. - Odparł całkiem poważnie, poprawiając kołnierzyk koszuli. Od razu pomyślał o tym co ona, że to będzie świetna okazja do powtórki z dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  159. Zebrawszy wszystkie rzeczy i upewniwszy się, że nic nie zostawił u Kat ruszył do wyjścia. Całą drogę towarzyszyła mu kobieta, jednak odezwała się dopiero przy drzwiach. Mężczyzna spiął się nerwowo, słysząc jak niepewnie wypowiedziała jego imię. Odetchnął dopiero, gdy usłyszał o co chodzi.
    Uśmiechnął się nikle obracając w jej stronę.
    - Spokojnie potrafię o siebie zadbać. - Odparł. Potrafił. I szczerze powiedziawszy chciało mu się śmiać na samą myśl o tym jak ta cała sytuacja wygląda: ex chłopak Kat zatrudnił go by on, jako detektyw pomógł mu ją odzyskać, sprawdził czy z kimś się spotyka, umawia.. a cała sprawa kończy się tak, że tak naprawdę powinien donieść na samego siebie. Miał jednak świadomość, że mimo wszystko Aimach nie należy do najbezpieczniejszych ludzi. Nie miał zamiaru szukać sobie nie potrzebnych kłopotów, więc mimo wszystko liczył, że to, że kochał się z jego byłą (wiele, wiele razy!) nie wyjdzie na jaw. Ale i tak był pewien, że by sobie z nim poradził, mhm.
    - To Ty uważaj na siebie. - Dodał po chwili, całkiem poważnie, patrząc na nią twardo i już sięgnął do klamki do drzwi jednak w ostatniej chwili odwrócił się w jej stronę.
    - A jak byś chciała szybką powtórkę z dzisiaj.. Zawsze możesz mnie jeszcze znaleźć w biurze.. - Mruknął puszczając do niej zachęcająco oczko. Nie chciał rozstawać się w tak poważnych nastrojach "uważaj na siebie".. Zbyt ckliwie i zobowiązująco.

    OdpowiedzUsuń
  160. Widział w jej oczach te zadziorne iskierki mówiące mu, że tylko się z nim droczy. Nie miał wątpliwości, że kusi ją wizja szybkiego, ostrego seksu u niego w biurze, gdy za drzwiami przechadzają się ludzie, a każdy może ich najnormalniej w świecie nakryć. Mhm, lubił takie akcje, bo dodatkowa adrenalina zawsze wpływała pozytywnie na tego typu sprawy.
    Posłał więc jej prowokujący uśmiech, a słysząc słowa na temat Leniwca roześmiał się głośno. Nie skomentował tych słów jednak w żaden sposób, jedynie odpowiedział na poprzednie.
    - Jak przemyślisz, wiesz gdzie mnie znaleźć.. - Wymruczał kuszącym aksamitnym głosem naciskając klamkę drzwi. I wtedy jego wzrok padł na jej zgrabną nogę kusząco wystając spod szlafroka. Przez chwilę stał tak walcząc z pokusą by znowu się do niej nie zbliżyć, dotknąć, pocałować.. Miał wrażenie, że wtedy znów nie szybko zebrałby się do ponownego wyjścia. Stłumił więc żądzę i tak już się dziś wyszalał. Posłał jej ostatni łobuzerski uśmieszek, a potem w końcu wyszedł z domu.

    OdpowiedzUsuń
  161. [dobra, to już nie będę pisać jak John się ogarniał w domu ;p. nowy wątek, prawda? ;d]

    OdpowiedzUsuń
  162. [kody to czyste zło!;d]

    Nic nie mógł poradzić na to, że co jakiś czas wracał wspomnieniami do minionej niedzieli. Przyłapywał się na tym, że zdarza mu się fantazjować na temat Kat. Że wymyślał co następnym razem ze sobą zrobią.. Tylko kłopot był jeden; kiedy będzie następny raz?
    John pamiętał, że wychodząc z domu kobiety powiedział, że w każdej chwili może zajrzeć do jego biura na szybki numerek. Problem polegał na tym, że Jonathan ostatnimi czasy praktycznie w ogóle w agencji nie bywał zbyt zawalony pracą w terenie. Zawsze brał dużo zleceń, ale tym razem miał wrażenie, że przeholował. Nie miał czasu nawet na sen, choć podejrzewał, że nawet gdyby mógł to by nie zasnął. Tak czy siak jego ogólne zmęczenie nie umknęło jego szefowi, który zawołał go do siebie, gdy John rozwiązał kolejną sprawę. Mężczyzna zastanawiał się o co chodzi.. A to, co usłyszał z początku mu się nie spodobało. Jednak potem na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech; już wiedział jak wykorzysta swój przymusowy urlop!
    Opuścił więc biuro do którego najprawdopodobniej nie zajrzy przez najbliższe dwa tygodnie i wsiadł do windy. Wyjechał na 35 piętro i zaczął rozglądać się za pewną uroczą brunetką. Jak się okazało, właśnie skończyła zajęcia. John przepuścił w drzwiach damy, które zmęczone po tańca wychodziły z sali, a potem zatrzymał się w progu i oparł z nonszalancją o framugę drzwi. Wbił łobuzerskie spojrzenie w jedyną osobę, która pozostała w pomieszczeniu. W Kat, rzecz jasna.
    - Uwierzysz, że przez najbliższe dwa tygodnie mogę spać do południa, obijać się, leniuchować? - Zapytał unosząc kąciki warg w wesołym uśmieszku. - Leniuchować na przykład hm.. na ciepłym piasku w Grecji? - Dodał zaczepnym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  163. Słuchał jej uważnie, kompletnie zszokowany. Nie miał pojęcia jak mogło stać się jej tyle złych rzeczy odkąd ostatnio się widzieli. Patrzył na nią z podziwem, widać było w niej zdecydowanie oraz niewyobrażalną siłę, na pierwszy rzut okna było wiadomo, że to doświadczenie jej nie zniszczyło a uczyniło silniejszą.
    Kiedy skończyła i zapytała o niego westchnął, i zanurzył usta w szkockiej.
    - Wyjechałem- odparł tak po prostu wzruszając ramionami.- Tutaj mieszkam i żyje, więc skończyłem urlop, po czym nie miałem czasu a potem i ochoty jeździć tam często, aż w końcu przestałem- podniósł wzrok na jej twarz.- Przepraszam... Brakowało mi naszych rozmów, mam jednak nadzieje, że nie czekałaś na mnie zbyt długo. Znaczy... że przestałaś mnie wypatrywać.

    OdpowiedzUsuń
  164. [kiedyś musiałaś się dowiedzieć! ;pp]

    Pokręcił głową z rozbawieniem. Lubił kiedy się z nim droczyła. Wbił w nią roześmiane spojrzenie, a potem niby to głęboko się nad czymś zastanawiając przejechał palcami po żuchwie na której jak zwykle widniał trzydniowy zarost.
    - No wiesz, taka jedna urodziwa kobieta. - Mruknął teatralnie przewracając oczyma. Po chwili jednak uśmiechnął się w ten typowy sposób dla siebie: nikły, nieco prowokujący, idealnie pokazujący dołeczki w jego policzkach. - Ale wiesz zawsze możesz spróbować mnie przekonać, żebym zabrał tam Ciebie. - Dodał poruszając znacząco brwiami, powstrzymując śmiech. Przeczesał bezwiednie palcami włosy wpatrując się w brunetkę stojącą tuż przed nim.
    Swoją drogą nie wiedział kiedy ona będzie mogła pozwolić sobie na wolne, ale z tego co wiedział cała ta szkoła tańca była jej.. Więc chyba mogła dać sobie urlop kiedy ma na to ochotę, prawda? A szkoda przegapić okazje, w końcu nie wiadomo kiedy znowu się może nadarzyć!

    OdpowiedzUsuń
  165. Naprawdę miał nadzieje, że dziewczyna zapomni o nim i nie będzie go wypatrywać. Nie chodziło o to, że sam o niej chciał zapomnieć tylko o to by... Nie tęskniła? Cóż, jednak przewrotny los zechciał by ponownie się spotkali, za co był wdzięczny.
    Spojrzał na czarnowłosą i skinął głową, uśmiechając się do niej.
    - Cud- zaśmiał się.- Dobrze tak... Znów posiedzieć i pogadać- przyznał dopijając whiskey. Gdy podstawiła szklankę chwycił butelkę i nalał im jeszcze bursztynowego napoju.- Szczerze? Teraz nie wiem co miałbym dalej mówić, zapytać... Mam pustkę w głowie- wzruszył ramionami.

    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  166. Zazwyczaj cisza go nie krępowała, ale teraz było nieco niezręcznie. Nie widzieli się długi czas a gdy już mają okazje porozmawiać- milczą. Nie tak powinno być.
    Nieco zaskoczony uniósł brwi patrząc na nią. Przejechał dłonią po zarośniętym policzku, rozważając jej propozycje.
    - Bardzo kusząca propozycja... Naprawdę- przyznał kiwając głową.- Jednak nie sądzę by kąpiel topless w moim wykonaniu jest najlepszym pomysłem- zaśmiał się i dopił trunek, po czym odłożył szklankę na stolik.- Nie jestem na to przygotowany- rozłożył bezradnie ręce, wciąż się uśmiechając.- Ale nie mam nic przeciwko pooglądaniu jak ty pływasz.

    OdpowiedzUsuń
  167. [e tam, wiesz zawsze jak osiwiejesz możesz się pofarbować, a dla Ciebie jako fryzjerki to chyba nie problem ;d.]

    Jak to on, obserwował ją uważnie, każdy jej najmniejszy ruch. Uśmiechał się przy tym zadziornie, póki co nie zamierzając się wyswobadzać. Na jej słowa o dniach i nocach pełnych pożądania, w jego oczach pojawił się ten figlarny, ale zarazem niebezpieczny błysk, a kąciki warg znów wygięły się w prowokującym grymasie.
    - Dnie i noce pełne pasji mówisz? - Uniósł brew, dłonią błądząc po linii tali, bioder Kat. Ostatecznie jego ręką spoczęła na pupie kobiety, a on zaśmiał się cicho czując jak kąsa go w szyje; do tej pory miał jeszcze mały, ledwo już widoczny ślad po jej zębach na karku, który na szczęście znalazł się na tyle nisko, że mógł go zasłaniać kołnierzykiem od koszuli.
    - Może i tamta urodziwa kobieta też byłaby mi to w stanie zaoferować.. - Wymruczał, teraz to on zbliżając się do jej ucha. Owiał go swoim oddechem, a potem musnął wargami i delikatnie przygryzł zębami. A potem gwałtownie chwycił dziewczynę za ramiona i zamienił się z nią miejscem; teraz to ona tkwiła przygwożdżona do drzwi, a twarz Johna znalazła się od jej twarzy zaledwie o parę milimetrów.
    - Ale wątpię by w takim wydaniu jak Twoim. - Zakończył wcześniej urwaną część zdania, a potem zaczął w ten pobudzający, prowokujący sposób ledwo muskać jej usta, policzki, skórę na szyi..

    OdpowiedzUsuń
  168. Nie chodziło o to, że mało się znali albo krótko, bo większość kobiet, które go widziały nago ledwie znał. Właśnie głownie chodziło o to, że znali się lepiej. Rozmawiał z nią wiele razy, ale nigdy do niczego nie doszło. Nie to, żeby nigdy o tym nie myślał albo by tego nie chciał, bo trudno powstrzymać przed przed brudnymi myślami mając przed sobą tak atrakcyjną i ponętną kobietę jak Kat, po prostu nie chciał zniszczyć tej ich znajomości, a kąpiel topless jak dla niego skończyłaby się w jeden sposób.
    Pomimo tych wszystkich jego rozterek był już nieco wstawiony. Alkohol buzował w żyłach i powodował, iż nie myślał o tym co się stanie tylko stawiał na rozrywkę.
    - Tego akurat jestem pewien- przyznał przyglądając się uważnie jej kształtnemu ciału.- Ja lubię szalone pomysłu- powiedział, ponosząc wzrok na jej twarz. Musiała wiedzieć, że wygląda niesamowicie kusząco zagryzając wargę. Uśmiechnął się tylko obdarowując ją nieco wyzywającym spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  169. [Jesteś brunetką i się zafarbowałaś?! Jak mogłaś popełnić taki grzech?! :c ;pp]

    Pokręcił głową z rozbawieniem; dobrze wiedział, że spełni swoje obietnice. Już udowodniła mu, że jest gotowa na wszystko, otwarta na wszelkie propozycje. Wiedział, że nie miała zahamowań i ograniczeń. I to w niej lubił. Dlatego tak bardzo mu się podobała. I też dlatego przyszedł właśnie do niej. W końcu sum summarum nie musiał. Mógł zabrać ze sobą każdą inną.. Ale przecież pierwszej lepszej też nie zabrałby na wycieczkę, prawda? A cóż, wiedział, że w towarzystwie Kat nie będzie się nudził. Że czeka ich wiele, niezapomnianych wrażeń. I szczerze? Już nie mógł się doczekać.
    - Czybym wolał? - Przekręcił teatralnie oczyma, po czym uśmiechnął się pogodnie, nieco figlarnie. - Przecież dobrze znasz odpowiedź na to pytanie. - Wymruczał wracając do przerwanej czynności; znów muskał jej skórę swoimi ustami. Nie posuwał się dalej. Dlaczego? Bo się z nią droczył. Chciał ją rozbudzić, sprowokować. I chyba dobrze mu to wychodziło, bo po chwili poczuł jej dłoń na swoim kroczu. Zerknął na dół, by za moment znów podnieść na nią spojrzenie w którym czaiły się psotne iskierki. Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować, kobieta cóż.. Najnormalniej mówiąc mu uciekła.
    Pokręcił głową z rozbawieniem patrząc jak gna przez korytarz. Naprawdę chciała, żeby niemal trzydziestoletni facet się za nią uganiał? Ale w sumie, dlaczego nie? Zapowiadała się dobra zabawa! Poza tym wyglądała uroczo z rozwianymi włosami, rozsiewając w okół swój dźwięczny chichot. Więc puścił się za nią biegiem również śmiejąc się cicho. Nie miał większych problemów z tym by ją dogonić - poranne jogging'y robiły swoje co nie?! Dopadł ją jednak dopiero przy drzwiach do łazienki. Tam złapał ją w pasie i uniósł kilka centymetrów na ziemią, by po chwili znów odstawić ją na podłogę.
    - Mam Cię. - Wymruczał kąsając ją w odsłoniętą szyję. - Co dostanę w nagrodę?

    [Musiałam to dwa razy pisać! Bo raz wykasowałam przez przypadek -.-'']

    OdpowiedzUsuń
  170. [No fajne, fajne, ale ja bym sobie takich nie zrobiła ;p. Kiedyś podobały mi się czerwone/rude włosy, ale za dużo osób zaczęło je robić i mi się przejadły, o ;p
    Cicho xddd. każdemu może się zdarzyć! xd]

    Oblizał usta zadowolony. Własnie takiej odpowiedzi oczekiwał. I nie musiał czekać długo; w chwili gdy tylko drzwi do łazienki się zamknęły rzucili się na siebie niczym wygłodniałe wilki. To trzeba było przyznać, w tej sferze, sferze erotycznej naprawdę dobrali się idealnie.
    Zaczął zdzierać z niej ubrania, szybko, gwałtownie, niecierpliwie. Czuł się spragniony jej ciała. Tych namiętnych przeżyć. I już chwilę potem wylądowali w kabinie prysznicowej. Mężczyzna z lubością przyjął gorący strumień na swoje plecy nie przerywając gorących pocałunków. Jego dłonie błądziły po jej zgrabnym ciałku bez celu. Ostatecznie zawędrowały pomiędzy uda dziewczęcia od razu przechodząc do działania. Do intensywnych, zdecydowanych pieszczot. Po chwili zaprzestał czynności i rozejrzał się po tym małym pomieszczeniu. Dorwał w ręce jakiś żel, wylał go trochę na swoją dłoń, a potem zafundował swojej kochane zmysłowy, pobudzający masaż. Wtarł w nią żel zaczynając od neutralnych miejsc, jak brzuch, ramiona, jednak z każdą chwilę jego ręce zahaczały o coraz to bardziej wrażliwsze, intymniejsze części ciała kobiety. A potem znów odnalazł jej wargi zroszone kropelkami wody i obdarzył je drapieżną pieszczotą.
    A na koniec? Na koniec zrobił to na co czekała. Na co obje czekali. Przyparł ją do chłodnej ściany kabiny i przeszedł do działania.

    OdpowiedzUsuń
  171. [Był szał na rudy, teraz moda mija i o. Wiedziałam, że tak to się skończy ;p.
    HA HA HA ;pp xd już Ci więcej nie powiem, że zrobiłam coś głupiego xd]

    No właśnie. Tak wiele par po cichu fantazjowało co by chciało zrobić w łóżku ze swoim partnerem, a potem co? Tchórzyli. Bali się zaproponować trochę urozmaicenia? Jemu to się w głowie nie mieściło, mhm. Przecież takie rzeczy są potrzebne nawet dla potrzymania tej chemii. I parę eksperymentów nigdy nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Trzeba próbować nowych rzeczy, ot co.
    I właśnie za to ją uwielbiał. Że pozwalała mu na wszystko. Że mógł z nią zrobić wszystko. Że mu się oddawała, nie protestowała. Że lubiła to samo co on. Dlatego to z nią chciał spędzić swój urlop. Przeżyć tak wiele namiętnych nocy właśnie z tą odważną, cholernie seksowną damą.
    Uśmiechnął się szaleńczo słysząc słodkie, podniecające pojękiwania kobiety. Sam ledwo już nad sobą panował. Jak zwykle dał porwać się żądzy, w końcu jego ciało najlepiej wiedziało czego chce. Na moment ich usta znów się spotkały; zamruczał z aprobatą czując jak z wielką siłą napiera na niego. Przerwał pieszczotę dopiero gdy czuł, że są już bliscy szczytu. To też mu się podobało, że zawsze, za każdym razem ostateczny dreszcz rozkoszy, jęk spełnienia nadchodził w tym samym czasie dla nich obojga.
    Odsunął się od niej nieco, oddychając szybko i głośno. Wiedział, że musi się zbierać. Miał jeszcze parę spraw do załatwienia. Ale jednak, ciągle tkwił przy dziewczynie, ciągle trzymał ją blisko siebie z rozkoszą całując jej dekolt. A potem podniósł na nią spojrzenie, uśmiechnął się nikle odgarniając mokre kosmyki włosów z jej twarzy, po czym znów odnalazł jej wargi. Znów całował ją namiętnie tym razem jednak, powoli, zmysłowo, jakby nigdzie się nie śpieszył.

    OdpowiedzUsuń
  172. [Łahaha, znając życie pewnie tak xd. oglądałaś kiedyś `Wredne dziewczyny`? xdd tam chyba leski wycięły tej jędzy dziury na bluzce, na biuście. A ona nic, zaczęła tak chodzić i zaraz cała szkoła też.. Może trochę przerysowane ale tak to właśnie jest w społeczeństwie ;p. Ktoś coś zrobi, potem następny i nagle wszyscy tak chodzą -.-'
    Łahhahah, wiem, że powiem xd. ale cicho, udawajmy, że nie! będzie dramatyczniej xd]

    Całował ją subtelnie, acz namiętnie. Może zazwyczaj byli agresywni, brutalni, przekraczali wszelkie granice, ale John uważał, że ta chwilowa nutka delikatności dobrze im zrobi. Bezwiednie wplątał palce w jej mokre włosy, kciukiem powoli gładząc ją po policzku. Nie miał pojęcia ile tak tkwili, ale było mu nadzwyczaj dobrze. Odsunął się od niej dopiero, gdy wreszcie wszystkie jego mięśnie się rozluźniły, serce przestało bić jak oszalałe. Spojrzał w jej oczka i uśmiechnął się nikle. Jego dłonie zsunęły się na piersi kobiety, cóż, chyba mało uwagi im dziś poświęcił, więc wykorzystał jeszcze krótką chwilę, by pobawić się i nimi. Gdy wreszcie doszedł do wniosku, że czas się zbierać (obowiązki wzywały!) ścisnął ostatni raz biust Kat, a potem wygiął wargi w łobuzerskim grymasie. Na moment jeszcze złączył ich usta, a potem? Potem sięgnął do kurka, zakręcił go i rozsunął drzwi kabiny. Skrzywił się czując nieprzyjemny chłód bijący z pozostałej części łazienki. W zaparowanej kabinie, było tak przyjemnie! Nie miał ochoty się z niej ruszać, ale cóż.. musiał. Zagryzając wargi rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiś czystych ręczników. Sięgnął po nie, po czym podał jeden Katerinie, drugi zostawił dla siebie nieco osuszył swoje ciało, a na koniec zawiązał miękki materiał na biodrach.
    Oparł dłonie o umywalkę i spojrzał w zaparowane lustro. Przetarł dłonią szkło, by móc się przejrzeć; przejechał palcami po twarzy na której wciąż malował się nikły, rozkoszny uśmieszek. A potem obrócił się w stronę kobiety krzyżując ręce na torsie.
    - To na kiedy mam zarezerwować bilety? - Zapytał mierząc ją spojrzeniem, unosząc brew do góry.

    OdpowiedzUsuń
  173. [Ahahaha dobrze jej powiedziałaś :d <3
    Wybacz. Życie bywa brutalne! :c xd]

    Uniósł lekko brwi zaskoczy, bo szczerze powiedziawszy nie spodziewał się, że tak szybko zdecyduje się zamknąć na jakiś czas szkołę. Ale nie narzekał. Raczej bardzo się z tego cieszył. Dwa tygodnie z Kat w Grecji? Seks kiedy tylko zechcą? W każdym miejscu? To mu odpowiadało. Dlatego po chwili uśmiechnął się szeroko; jeszcze przez chwilę obserwował jak kobieta suszy sobie włosy, a potem zaczął się ubierać. Chwilę miał problem z odnalezieniem swoich bokserek, jednak znalazł je w jednym z kątów łazienki. Swoją drogą, jak one znalazły się aż tu? No tak czy siak, już po chwili był w pełni ubrany. Znów zatrzymał się przed lustrem, roztrzepał palcami wilgotne włosy i po raz kolejny obrócił się w stronę dziewczyny. Musiał tu jeszcze jakiś czas posiedzieć, żeby włosy zdążyły nieco podeschnąć, w końcu suszarki to on nie użyje, ale znowóż nie będzie paradował po wieżowcu w mokrych włosach, co nie?
    Więc wykorzystując jeszcze wolną chwilę, gdy kobieta skończyła suszyć włosy przyciągnął ją w swoją stronę i wpił się w jej usta. Jedna z dłoni wplątała się w jej puszyste, aksamitne włosy, druga wsunęła się pod skrawek ręcznika i spoczęła na jej biodrze.

    OdpowiedzUsuń
  174. [Daj spokój jeszcze byś jakąś zarazę złapała xd
    Aj noooł :c
    Spoczi, ja też zaraz się zmywam bo muszę znowu rano wstać -.-]

    - O to się nie martw. Siły i ochoty na pewno mi nie zabraknie. - Oparł z psotnym uśmiechem na wargach i z figlarnymi iskierkami w oczach. Ale co jak co, teraz naprawdę dalsze igraszki nie miały sensu, bo John musiał iść. Zaraz, już. Słysząc jej kolejne słowa roześmiał się wesoło - w to akurat nie wątpił. Może dzięki Kat odkryje też jakieś nowe uroki Grecji? Coś co jeszcze bardziej sprawi, że pokocha ten kraj? Chociaż, czy mógł być w nim zakochany jeszcze bardziej niż teraz? Kto wie.
    Gdy kobieta odsunęła się od niego, uśmiechnął się nikle zmierzwiając włosy w typowy dla siebie sposób. Stwierdził przy okazji, że są już względnie suche więc może już iść. Skierował się do wyjścia, a mijając Kat cmoknął ją krótko w usta, po czym skinął głową na pożegnanie.
    - To do jutra. - Rzucił na odchodnym i zniknął za drzwiami łazienki. Nucąc cicho jakąś melodię pod nosem skierował się do windy. Nie mógł się doczekać wyjazdu.. W końcu stęsknił się za magicznymi widokami Grecji no i jeszcze będzie towarzyszyć mu tak piękna i chętna kobieta. To wszystko co wydarzyło się pod prysznicem przecież było tylko zapowiedzią tego co będzie działo się podczas podróży.

    OdpowiedzUsuń
  175. [no właśnie xd.
    :cc
    Cichooo! xd nie przypominaj! ;p. ja właśnie wpieprzam czekoladę z orzechami! bo ma magnez a to dobrze robi na stres, mhm! xd]

    On natomiast wieczór spędził ze swoim ukochanym psem. Musiał mu wynagrodzić te wszystkie dni poza domem, które psina spędziła u sąsiada. Musiał też nacieszyć się nim, w końcu przez dwa tygodnie nie będzie widział swojego pupila! Także wieczorem wybrał się na bieganie razem z Leniwcem. Jego imię całkiem przeczyło jego hm, charakterowi. Był on niesamowicie aktywnym, żywiołowym zwierzęciem. Zawsze towarzyszył mu przy joggingach. Czy to porannych czy wieczornych. Potem bawił się aż psina nie padła zmęczona. Zmęczona, ale jak John dobrze wiedział też szczęśliwa, że w końcu pan poświęcił mu trochę uwagi.
    Następnego dnia natomiast John zabrał się za pakowanie. Nie zeszło mu z tym długo, jak to mężczyźnie. Pozabierał najważniejsze, najpraktyczniejsze rzeczy i tyle. Po cóż mu więcej? Zwłaszcza, że jeśli czegoś mu zabraknie zawsze może dokupić na miejscu. Następnie zapukał do drzwi sąsiada, pożegnał się z ukochanym pupilem oraz dał klucze znajomemu, by od czasu do czasu zaglądnął do apartamentowca i podlał kwiatki, by nie zwiędły. A potem? Potem z nikłym uśmiechem na twarzy ruszył w stronę osiedla Kat, by zabrać ją ze sobą na lotnisko.

    OdpowiedzUsuń
  176. [Całej gorzkiej bym nie zjadła ;p. A ja się zawsze stresuje przed, a potem jak już przechodzi do hm, jakiś tam egzaminów czy coś to zawsze nagle robię się opanowana ;p. acz nie wiem jak będzie tym razem, zobaczymy ^^. ]

    Zajechawszy na podjazd posesji Kat wyślizgnął się z samochodu, a potem oparł o maskę i obserwował jak kobieta sprawdza czy dom jest dobrze pozamykany. Gdy kobieta podeszła do niego uśmiechnął się szelmowsko, a potem odwzajemnił pocałunek zaplatając ręce na jej tali. Słysząc pytanie przekręcił oczy z rozbawieniem.
    - Gotowy? Zawsze. - Odparł znów pochylając się, by złączyć usta w kolejny, gorącym pocałunku. Po chwili, nie przerywając pieszczoty zerknął na zegarek, po czym oderwał się od niej z cichym westchnieniem.
    - No, jedziemy. Bo spóźnimy się na odprawę. - Mruknął zabierając od niej walizkę, by zapakować ją do bagażnika. Po drodze otworzył jej jeszcze drzwi do mercedesa, jak na dżentelmena przystało.
    - Jesteś pewna, że wszystko ze sobą wzięłaś? - Zapytał znacząco wskazując na jej bagaż. Co jak co, ale rzadko zdarzało się by kobieta zdołała zapakować się do jednej walizki. A potem nagle w jego oczach pojawiły się te znajome, łobuzerskie iskierki. - Ale z drugiej strony masz racje, raczej zbyt wiele ubrań Ci się nie przyda.. - Poruszał zabawnie brwiami, a potem zatrzasnął bagażnik, wsiadł do samochodu by wyjechać z posesji. Poczekał aż Kat zamknie na klucz bramę, a gdy wróciła do auta ruszył w stronę lotniska wciąż z tym samym nikłym uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  177. [ahahha, dzięki! xd]

    Zerknął na nią z ukosa słysząc coś o nadwoziu. Uniósł lekko brew, posyłając jej pytające spojrzenie, jednak w jednej sekundzie w jego oczach pojawiły się iskierki zrozumienia. Kompletnie zapomniał o GPSie który zdążył zainstalować nim Kat wyszła na zewnątrz. Zmarszczył nos; gdy opowiedziała mu jak cała sprawa wygląda miał zamiar zabrać sprzęt z jej samochodu. Cóż, wtedy planował opuścić jej dom jeszcze w ten sam dzień, ale sprawy potoczyły się dość niespodziewanie i cała akcja z GPSem wypadła mu z głowy.
    - Chyba domyślam się co. - Odparł w końcu kątem oka obserwując kobietę. - Tylko dlaczego od razu sądzisz, że to moja robota, hm? - Uniósł kąciki warg w nikłym uśmiechu. No co jak co, ale Aimach wynajął tylko detektywów.. Każdy mógł to zainstalować, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  178. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  179. Owszem, wkopał się i z początku nawet się uśmiechał, ale zaraz z poważniał widząc jak kobieta podchodzi do tej sprawy zbyt lekceważąco.
    - Po prostu myślałem, że jeżeli znalazłaś to co myślę to od razu Twoje podejrzenia padły na mnie, prawda? Gdyby nie to nie uśmiechałabyś się tak zadziornie. - Odparł na moment patrząc na nią z powagą. Nie, ta cała sprawa z Aimachem mu się nie podobała. Uważał, że facet już dawno powinien gnić w więzieniu, a nie chodzić sobie wolny po świecie i jeszcze dręczyć swoją byłą dziewczynę. - Swoją drogę, przemyślałaś moją propozycje? Ciągle jest aktualna. - Uniósł lekko brew patrząc na nią pytająco, po czym powrócił spojrzeniem do jezdni. Wciąż chciał jej pomóc wymierzyć sprawiedliwość, mhm.
    Racja, praca detektywa nie była lekka. Tak naprawdę nie miał określonych godzin pracy, oprócz tych które spędzał w biurze przyjmując klientów. Zawód detektywa to praca na cały etat. Dostępność dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Ale nie narzekał. W końcu uwielbiał to co robił, choć niejednokrotnie zdarzyło mu się pracować non stop parę dni pod rząd.
    - Szczerze? Wszystkim. Od najprostszych spraw taki jak zdrady w związkach, a całkiem poważne jak odnajdywanie zaginionych osób. Zabójstwa. Nielegalne przekręty. Ludzie mają różne problemy. - Odparł zdawkowo, jednak było widać które zlecenia bardziej mu odpowiadają; błysk w jego oku mówił wszystko. - Na pewno widziałaś niejeden film związany z moim zawodem. Czasami bywają one trochę przesadzone, acz głównie na tym to polegało. - Dodał uśmiechając się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  180. Uniósł brwi zdziwiony jej nagłym chłodem. Spojrzał na nią z ukosa próbując ją rozgryźć, a gdy w końcu dotarło do niego o co jej chodzi pokręcił głową jakby lekko nie dowierzając.
    - A więc bardzo mnie cieszy, że hm, obserwowałaś otoczenie. - Mruknął oschle wpatrując się w jezdnie przed siebie. Naprawdę myślała, że mają za głupią? Ale skoro chciała tak myśleć.. Jej sprawa. Nie zamierzał jej tłumaczyć, że po prostu nie chce by ten palant znowu ją skrzywdził. Więc mimo wszystko jej słowa nieco go uspokoiły. To dobrze, że o siebie dbała.
    Na kolejne słowa jedynie skinął głową, nawet na nią nie zerkając.
    - Słyszałem o tych powieściach, ale nie miałem jeszcze okazji przeczytać. - Powiedział w zamyśleniu przeczesując włosy. Ostatnio coraz rzadziej miał czas dla siebie, a tym samym czas na co lubił, czyli między innymi na czytane. Na jego ustach na moment wykwitł uśmiech, który i tak zaraz znikł. Ale tak, jego praca była fascynująca, przyprawiała o dreszczyk emocji, często sprawiała, że adrenalina buzowała człowiekowi w żyłach. - Jest fascynująca. - Przytaknął.

    OdpowiedzUsuń
  181. No tak, było tak przyjemnie! A zeszli na niezbyt miły temat i poof. Dobry humor prysł jak bańka mydlana. John nie chciał by wyjazd rozpoczynał się w takiej, a nie innej atmosferze, ale cóż, nie był typem który naprawiał takie sytuacje, głównie ze względu na fakt, że oznaczałoby to, że popełnił jakiś błąd. A jemu trudno było się do takich rzeczy przyznawać, a jeszcze trudniej do takich, że się o kogoś martwi. Cóż, polubił Kat i nie chciał by stała jej się krzywda, ot tyle. Ale przecież nie będzie jej o tym mówił, bo po co?
    Czując jej dłoń na własnej zerknął na nią i przeszył lodowatym spojrzeniem. A jednak kobieta nie cofnęła dłoni, tylko zaczęła mówić. Teraz to ją obserwował kątem oka, a gdy skończyła mówić westchnął cicho. Czy John lubił się kłócić? Nie, nie przepadał za kłótniami, no chyba, że kończyły się seksem(złość dodawała temu wszystkiemu ikry!). Tak czy siak, kłótnie były wpisane w jego życie. Nie był łatwym człowiekiem, więc sprzeczki były nieuniknione, czy tego chciał czy nie.
    Tym razem jednak uśmiechnął się lekko na moment przenosząc spojrzenie na Kat.
    - Dobra. Ale wrócimy jeszcze kiedyś do tego tematu. - Odparł, potem znów obdarował ją tym swoim uroczym uśmiechem idealnie prezentującym dołeczki w jego policzkach, a na koniec zajechał na parking pod lotniskiem.

    OdpowiedzUsuń
  182. -Okej. W takim układzie zaklepuje miejsce obok szyby! - Odparł niczym małe dziecko, któremu zależy by zająć jak najlepsze miejsce, a potem roześmiał się wesoło. Tak, dobry humor powoli zaczął mu wracać. No i w przeciwieństwie do niej, John uwielbiał loty samolotem. Obserwowanie ziemi z takiej wysokości.. Coś niesamowitego. Piękne widoki, zwłaszcza nocą, o ile nie przysłonięte chmurami.
    Gdy obydwoje zabrali swoje bagaże z samochodu, John zamknął mercedesa, a potem ruszył w stronę lotniska. W końcu parking opłacił już wcześniej, przez Internet, teraz trzeba było tylko odebrać bilety i ustawić się w kolejce do odprawy (ech, jak on tego nie lubił!). Jednak tym razem czas minął zaskakująco szybko, może dlatego, że z Kat rozmawiało mu się wyjątkowo dobrze i nim się obejrzał już szukali swoich miejsc, a gdy je znaleźli John opadł na fotel uśmiechając się szeroko w stronę brunetki.

    OdpowiedzUsuń
  183. [Dobraa, Analeigh jakby nie patrzeć pracuje u niej, więc raczej nie mają żadnego wyboru i jakoś znać się muszą. Chcesz określić jakoś ich relacje czy nie? ; )]

    OdpowiedzUsuń
  184. [Pomyślę nad wątkiem już jutro, bo dzisiaj wyczerpałam całą energię na czytanie kart i wymyślanie powiązań. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  185. Pracowanie w dwóch miejscach na raz nie było dla Malen czymś nad wyraz trudnym. W końcu w kwiaciarni sama dla siebie była szefową, a w szkole tańca spędzała raptem dwa wieczory w tygodniu, bo tylko wtedy odbywały się jej zajęcia z tańca współczesnego. Plus czasem w weekendy robiła dodatkowe warsztaty, ale nie kłóciło się to na ogół z jej obowiązkami. Nikt też nie wiedział, że gdyby chciała mogłaby codziennie przesiadywać w szkole tańca i nie miałaby przez to problemów z 'Violet', bo przecież nikt kwiaciarni nie kontrolował, Analeigh nie musiała wiecznie spędzać w niej czasu z Nadią, jedyną bukieciarką jaką miała. Była tam tylko dlatego, że to lubiła. Kochała kwiaty tak samo jak kochała taniec. Te dwie rzeczy zawsze były dla niej ważne i teraz, gdy mogła na nich zarabiać była zdecydowanie spełniona.
    A najszczęśliwsza była w chwilach, gdy mogła tańczyć i pomagać innym. Dwie rzeczy w pakiecie pod warunkiem.. No tak, że właścicielka szkoły tańca zgodzi się na zrealizowanie jej pomysłu, który przecież nie da jej żadnych pieniędzy, więc wcale nie musi być chętna do współpracy. Znała jednak Katerinę na tyle, że była prawie na 80% pewna, że dostanie pozytywną odpowiedź. Lubiły się, obie były świetnymi tancerkami, choć w przeciwieństwie do czarnowłosej Analeigh specjalizowała się tylko w tańcu współczesnym, modern jazzie, trochę balecie, który był nierozerwalnie związany z tym stylem.
    Była już przebrana w szare legginsy i luźny czarny podkoszulek z napisami, a do zajęć miała jeszcze godzinę, gdy szła do biura 'szefowej'. Bardziej były koleżankami po fachu niż pracownicą i pracodawcą. Dlatego Analegih nie wahała się zrobić im herbatę, gdy przeszła do części kuchennej i wrócić do kobiety, która siedziała za biurkiem i szperała w jakichś papierach.
    - Wpadłam wczoraj na świetny pomysł i mam dla Ciebie propozycję. Właściwie jest nie do odrzucenia, więc nie masz innego wyjścia niż wysłuchać jej i się zgodzić. - Analeigh uśmiechnęła się uroczo, pokazując całe swoje proste uzębienie, o które tak walczyła w szkole nosząc aparat, i poczekała na jakąś reakcję ze strony Kateriny.

    OdpowiedzUsuń
  186. Usadowił się wygodnie w fotelu, od razu odsłonił zasłonięte okno, a słysząc słowa kobiety odwrócił się w jej stronę i zaśmiał wesoło.
    - Musimy tam pójść. - Przytaknął energicznie kiwając głową. - I myślę, że po paru drinkach przeżyje też fałszowanie innych ludzi. - Dodał unosząc kąciki warg w wesołym uśmieszku.
    Gdy wreszcie wystartowali jeszcze chwilę rozmawiał z Kat, jednak ta jak mówiła niemal natychmiast zasnęła nie chcąc zmagać się ze swoim lękiem wysokości. Uśmiechnął się nikle patrząc jak przytula głowę do małej poduszki i po chwili odpływa w macki snu. On natomiast wbił spojrzenie w okno i podziwiał widoki o ile chmury mu ich nie zasłoniły. Rozmyślał; zastanawiał się co on tak naprawdę wyprawia. Wybiera się do Grecji z kobietą którą ledwo zna, by przeżyć rozkoszne dni w jej towarzystwie? Okej. To mu pasuje. W końcu polubił ją, a wizja spełnienia kolejnych seksualnych fantazji oraz spędzeniu kilku miłych spacerów, wycieczek po kraju z tą pewną siebie, odważną i cholernie seksowną dziewczyną była naprawdę.. Niesamowita. Ale potem, co? Gdy wrócą będą przyjaciółmi z bonusem? Tu będą spotykać się na neutralnym polu, od czasu do czasu zaliczając szybkie numerki to u niego w biurze, to u niej w domu? Już dawno zrezygnował z takich znajomości - wolał krótkotrwałe, wręcz przelotne romanse kończące się po jednej, góra dwóch nocach. Zero zobowiązań, a tutaj? Tutaj już zdążył obdarzyć sympatią tą drobną, kuszącą istotkę, której na dodatek obiecał uporać się z jej byłym facetem. Tak chciał jej pomóc, tylko.. Tylko czy to wszystko potem się nie skomplikuje? Ale uspokoił się natychmiast; wątpił by ktokolwiek mógłby się w nim zakochać, więc tenże problem był z głowy, prawda?
    Uniósł zaskoczony brwi, gdy nagle na swoim ramieniu poczuł dziwny, lekki ciężar. Spojrzał w dól, by ujrzeć burzę ciemnych włosów. Uśmiechnął się lekko i niemal bezwiednie objął dziewczę ręką i zaczął gładzić ją po włosach. Odgonił od siebie wszelkie natrętne myśli - nie będzie martwił się na zapas. W końcu po co rozmyślać, gdybać, gdy zbliżasz się do najwspanialszego kraju na ziemi? No właśnie, nie ma sensu. Trzeba odciąć się od tego co w Kanadzie i cieszyć się życiem!

    OdpowiedzUsuń
  187. [a szkoda gadać. łuk. raz to sama spieprzyłam, bo zapadłam się w fotelu i nie widziałam linii, bo ja jeżdżę tylko na tylną szybę. No i najechałam. No to druga próba; wyszło mi pięknie, wyjechała elegancko i już wjeżdżam w pole zatrzymania i sobie myśle "no tylko teraz żeby w słupek nie walnąć!" i jeb. nagle samochód mi zgasł. Nie mam pojęcia co ja ze sprzęgłem do tej pory zrobiłam.. Tak czy siak zabrakło mi normalnie kliku centymetrów żeby na miasto wyjechać -.- a Ty? parkowanie równoległe?]

    Głos stewardessy wyrwał go z rozmyślań; oderwał zamglone spojrzenie od okna, a w tym samym czasie poczuł jak istotka wciąż oparta na jego ramieniu przebudza się. Przeniósł na nią wzrok i wygiął usta w nikłym uśmiechu. Co jak co, ale on też nie miałby nic przeciwko gdyby od razu, za sprawą magicznego pstryknięcia palcami znaleźli się bez zbędnej podróżny na rozgrzanym piasku jednej z wysp Grecji.
    Spoglądając na nią przejechał jeszcze raz dłonią wzdłuż jej ramienia, a potem zabrał rękę, by zapiąć pas. Popadł w jakiś dziwny, melancholijny nastrój. Do końca lotu nie odezwał się ani słówkiem, a na słowa kobiety odpowiadał jedynie skinieniem głowy lub tradycyjnie uśmiechem. Całe szczęście dobry nastrój wrócił mu, gdy wreszcie odnalazł swój, a następnie bagaż Kat. W międzyczasie kilkakrotnie się przeciągnął, by rozprostować zasiedziałe stawy, czemu jak zwykle towarzyszyło niemiłe strzykanie.
    A potem bez zbędnych ceregieli przyciągnął do siebie kobietę, obejmując ją ramieniem w tali. Pochylił się nieco by pocałować ją w wargi, a potem z szerokim już uśmiechem na ustach poprowadził ją w stronę wyjścia z lotniska.
    To będzie ich wspaniały, niezapomniany urlop. Już nie mógł doczekać się tej niesamowitej przygody!

    Black.

    OdpowiedzUsuń
  188. Zanim rozpoczęła opowiadanie planu, niedopracowanego jeszcze planu, na który wpadła raptem kilkanaście godzin temu, podała Kat jeden z dwóch kubków z herbatą, które trzymała w dłoniach. Dopiero gdy już oburącz trzymała swój napój i rozsiadła się wygodnie przed pracodawczynią zaczęła mówić.
    - Co powiesz na dzień otwarty w szkole? Właściwie to w pewnym stopniu akcje dla dzieci leczących się w Mount Saint Joseph Hospital? Często odwiedzam oddziały, gdzie są dzieciaki chore na białaczkę i różne nowotwory. Praktycznie oni wszyscy skazani są na ciągłe leżenie w szpitalu, większość od małego, więc pomyślałam, że można by na jeden dzień przywieźć ich tutaj, nauczyć jakichś prostych kroków, które będą rozrywką, a przy okazji tego ich małego występu, który odbyłby się na koniec przed rodzinami dzieciaków mogłybyśmy rozpocząć miesięczną akcję. Jest taka dziewczynka, ma 18 miesięcy i złośliwego raka, który zaatakował jej wzrok. Nazywa się Brittany. Mogłybyśmy postawić puszki na salach i przed przebieralniami razem z plakatami czego dotyczy akcja i zebrać trochę pieniędzy na leczenie małej. - Analeigh odetchnęła cicho, po tym jak wyrzuciła z siebie te wszystkie słowa. Mówiła spokojnie, z determinacją, która zawsze była obecna w jej głosie, gdy chciała komuś pomóc. Wiedziała, że to dosyć ambitne zadanie, spora akcja i wcale Kat nie musiała chcieć brać w niej udział, ale miała też świadomość jak wiele radości dałoby to tym dzieciom, kontakt z tancerzami wiele by im dał, a wiedziała, że jej grupa z pewnością by przyszła na takie zajęcia dodatkowe. Byli świetną ekipą w wieku od 16 do 21 lat, naprawdę ich wszystkich lubiła, a oni ją. Gdyby ich poprosiła.. Nie miała wątpliwości, że nie zawiedliby tych dzieciaków i wystąpili z nimi na tym małym pokazie, jaki na koniec Anali zamierzała urządzić. O ile jej szefowa nie wygoni jej stąd z krótkim, ale stanowczym 'nie, nie zgadzam się'.

    OdpowiedzUsuń
  189. [to na początek przeproszę, że tak długo nie odpisywałam, ale ostatni tydzień wakacji mam jakiś pracowity xd
    peugeot, rzecz jasna, bo hyundai mają wejść dopiero gdzieś we wrześniu nie?
    oj, to szkoda. ja jakbym pojechała z tym instruktorem na miasto to na pewno dałby mi parkowanie skośne, albo prostopadłe. mega miły koleś i wgl, zdałam bym pewnie, bo nawet jakbym zrobiła jakiś mały błąd który można puścić między palcami, albo za to udupić jeśli się chce to on by przymknął na to oko ;d. no ale trudno, już przebolałam ;p.
    ahahhaa, spokoo, to trzeba mieć łeb! xd]

    Podobało mu się miejsce, które wybrali na spędzenie upojnych, wolnych od pracy, wszelkich problemów chwil. Były tu piękne widoki, chyba nie mógł wymarzyć sobie piękniejszych. Mieli też sporo prywatności, która na pewno będzie im potrzebna, ale też nie mieli aż tak daleko do jakiś klubów, jeżeli będą chcieli się rozerwać, pobawić w rytmy szalonych wakacyjnych hitów. Mogli robić sobie swoje prywatne imprezy, ale nie ma porównania do tych które może zafundować im Grecja i jej mieszkańcy.
    Patrzył z uśmiechem na Kat, która rzuciła się na łózko, najwidoczniej równie zachwycona miejscem, co on. John natomiast spokojnie odstawił swój bagaż na podłogę i na moment zatrzymał się przy oknie by nacieszyć oko niezwykłymi widokami; nic nie mógł poradzić, że usta wyginały mu się w szalonym uśmiechu. Kochał podróżować, a zwłaszcza to Grecji. Najwspanialsze miejsce na ziemi.
    Nie zwlekał jednak długo z dołączeniem do Kat; wskoczył na materac, który zafalował pod wpływem jego ciężaru. Na jego twarzy malował się figlarny grymas, gdy pochylił się na kobietą, jedną dłoń opierając tuż obok jej głowy, drugą wplątując w jej włosy. A potem nim zdążyła powiedzieć choćby słówko zatkał jej usta pocałunkiem.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  190. Analeigh wypuściła powietrze z ulgą. Miała szczerą nadzieję, że dostanie zgodę na to wszystko, ale nigdy w końcu nie mogła być pewna. Każdy kto ją znał wiedział, że udziela się charytatywnie i bardzo poważnie podchodzi do każdej akcji za którą się zabiera. Robiła co mogła, ale nie mogła decydować za innych, bo to nie była jej szkoła i nie ona była za nią odpowiedzialna. Mogła tylko liczyć na Katrinę i.. Nie zawieść się na niej.
    Zaśmiała się, widząc jak czarnowłosa od razu zaangażowała się w całą sprawę. Powinna ją trochę przystopować i wyjaśnić niektóre sprawy, żeby nie było żadnych nieporozumień.
    - Kat, zwolnij. Ciesze się, że się tak angażujesz, ale.. Ja znam ten szpital, dyrektora. Wspominałam, że chciałabym coś dla dzieci zorganizować i pytałam ile z nich mogłoby wyjść ze szpitala. Tydzień temu mogli prawie wszyscy, wczoraj połowa była po różnych lekach i nikt nie wypuściłby ich ze szpitala, więc.. Mogę się dogadać z lekarzami, zobaczymy gdzie najlepiej byłoby to zorganizować - wyznała, zdejmując z barków Katriny dzwonienie do szpitala. I tak bywała tam tak często, że porozmawianie z lekarzami nie było problemem. - Ale będziemy potrzebować innych rzeczy. Trzeba trochę niespodzianek dla dzieciaków przygotować, jakoś udekorować salę czy tutaj, czy w szpitalu.. Może załatwimy klauna, który by z nimi tańczył? I koszulki dla nich z logo szkoły na pamiątkę?

    OdpowiedzUsuń
  191. [No dziwne, bo podobno wszystkie WORD'y mają te same samochody ;p
    ;)]

    Z początku dość delikatny, subtelny pocałunek, ostatecznie przerodził się w zachłanną, momentami wręcz brutalną pieszczotę. Nie spodziewał się, że aż tak bardzo stęsknił się za smakiem jej ust. Dłoń wplątana w jej aksamitne, czarne włosy, powoli zaczęła sunąć w dół; opuszkami palców zarysował jej kształtny biust rysujący się pod cienkim materiałem bluzeczki, pogładził ją po tali, aż wreszcie dodarł do kuszącego swoją krągłością biodra. Tam zatrzymał się nieco dłużej, ale po chwili znów rozpoczął przerwaną wędrówkę. Zaczął sunąć po wewnętrznej stronie jej gładkiego uda, w tym samym momencie odrywając się od jej warg z zaczepnym, prowokującym uśmiech.
    - Na co masz ochotę? - Zapytał drocząc się z nią. - Spacer? Obiad? - Uniósł brew powstrzymując śmiech narastający mu w gardle.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  192. [Hm, normalnie? xd nie mam większego porównania bo wiesz, w sumie jeździłam tylko na peugeotach, no i jeszcze autem ojca ;p także wiesz.. ;p]

    Zaśmiał się słysząc listę rzeczy na które ma ochotę i co nie powinno nikogo dziwić, jego zachcianki zdecydowanie pokrywały się z jej. Zmrużył lekko oczy, czując jak prowokacyjnie ociera się o jego kroczę, a potem pokręcił lekko głową z rozbawieniem.
    - Powiedźmy, że mniej więcej na to samo co Ty. - Wymruczał tylko śledząc ruch swojej dłoni, która spokojnie muskała skrawek jej gładkiego, płaskiego brzucha, który wystawał spod materiału jej bluzki, a potem uśmiechając się szelmowsko podniósł wzrok na jej twarz; niespodziewanie siadł usadawiając ją sobie wygodnie na kolanach, a potem zaczął wyznaczać krótkie ścieżki na jej szyi, głębokim dekolcie.
    - No to ruszamy na poszukiwania łazienki. - Mruknął tym swoim aksamitnym, kuszącym, lekko ochrypłym głosem wprost do jej ucha; przygryzł delikatnie jego płatek, a potem wstał z kobietą na rękach i ruszył w głąb korytarza odnajdując jej usta z kolejną agresywną pieszczotą.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  193. [spoooko xd]

    - Więcej. - Mruknął pomiędzy jednym, a drugim pocałunkiem z lekkim opóźnieniem, zaglądając już do kolejnego pomieszczenia, które tym razem okazało się tym którego szukał. Z Kat na rękach wszedł do pomieszczenia, a gdy tylko zatrzasnął za nimi drzwi nogą, ta zgrabnie zeskoczyła na podłogę i nie czekając na jakąkolwiek zachętę zaczęła się rozbierać, więc i on poszedł w jej ślady; rozpiął do końca koszulę, a potem pośpiesznie zrzucił ją na ziemię, a po chwili dołączyły do niej jego spodnie oraz bokserki.
    Zerknął na kobietę, która podobnie jak on była już kompletnie naga. No prawie, bo nie zdążyła jeszcze zsunąć tych skąpych, nie zostawiających wiele dla wyobraźni koronkowych majtek, ale.. Z tym przecież sam sobie poradzi. Więc zaraz przyciągnął ją ponownie w swoją stronę odnajdując na dłuższą chwilę jej miękkie, chętne usta. A potem jednym, gwałtownym ruchem zdarł z niej bieliznę, a rozerwany materiał rzucił gdzieś w kąt łazienki.
    I nie czekając dłużej wepchnął ją do kabiny; odkręcił kurek z ciepłą wodą i po niedługim czasie otuliły ich miłe kłębki przyjemnej pary.

    Black

    OdpowiedzUsuń
  194. [;pp
    wgl wrzuciłam Kat do powiązań, cieszysz się? :D]

    Aj tam bielizna. Przecież wcale nie jest jej potrzebna. Poza tym ostatecznie John po powrocie może zwrócić jej wszelkie koszty zniszczonych ubrań i pewnie będzie musiał, w końcu znając jego nie pierwszy i nie ostatni raz coś z niej zerwał rozszarpując przy tym materiał.
    On sam odnalazł jakiś szampon do włosów. Wziął go do ręki i podstawił sobie pod nos by sprawdzić czy zapach mu odpowiada - odpowiadał. Z zadowoleniem stwierdził, że przez najbliższe parę godzin Kat będzie rozsiewać w okół siebie słodki zapach truskawek. Bez wahania więc nalał porcję bladoróżowego żelu na rękę, a potem delikatnie zaczął go spieniać we włosach brunetki, fundując jej przy tym masaż głowy.
    - Mhm, niejednokrotnie. - Odparł, uśmiechając się lekko. Kochał Grecję i choć w planach miał zamiar zwiedzić cały świat to i tak sądził, że nie znajdzie piękniejszego kraju od tego. - A Ty skąd konkretnie pochodzisz? - Zapytał; miło w końcu coś się o sobie dowiedzieć, prawda?

    Black

    OdpowiedzUsuń
  195. Jego życie w Vancouver od samego początku było zdeterminowane przez niezbyt bezpieczne środowiska. Dziwki, a nie, sorry, panie wątpliwego afektu jak wolały się nazywać, alkohol, narkotyki, a na końcu wyścigi i mafia. Mafia, która po tylu latach zdecydowała się dać mu święty spokój. Trochę się na nich obłowił. A w radiu pracował już z przyzwyczajenia i dlatego, że kochał muzykę.
    Ale... w nielegalnych wyścigach, w mieście czy na poukrywanych sprytnie torach, było coś cholernie pociągającego, co sprawiało, że trudno mu było w sobotni wieczór usiedzieć w domu. Jak dotąd, tego jednego wyścigu nikt nie przebił, choć Danny nie jeździł regularnie od ponad półtora roku. Jedynie obserwował nowe talenty, sam ścigał się tylko od czasu do czasu... aż kiedyś, w jego obecności, Marco, jego były szef, rzucił nazwiskiem: Katerina Alabrissi. "Nie jeździ dla nas" powiedział, "ale jest dość dobra. Ścigaj się, Dan. Co ci zależy?".
    No właśnie. Co mu zależało? Nawet jeśli przegra, nie było szans żeby ktokolwiek pobił go poza miastem, chwilowo- nie mieli na to szans ani pieniędzy. Mowa o innych kierowcach, oczywiście. Ale mimo to był ciekaw, co ta dziewczyna pokaże. I dlatego zgodził się wystartować w tym wyścigu. Z czystej przekory i ciekawości. Aston Martin One-77 czekał w garażu, gotów do wyścigu, podobnie jak kilka innych aut. Ale wybrał właśnie jego, może dlatego, że jako Brytyjczyk najlepiej czuł się w brytyjskim samochodzie...
    Na mecie czekało na niego kilkoro kierowców. Niektórych znał, innych nie. I jedna dziewczyna, w czarnej skórzanej kurtce, z fordem mustangiem gotowym do drogi.
    -Ładna bryka- rzucił, witając się z każdym po kolei. Wyścig miał się zacząć punktualnie o północy, co dawało im jakieś pół godziny zapasu.- Jestem Daniel. Dużo o tobie słyszałem.- zagadnął, zapalając papierosa.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga